Rzeczywistość wirtualna czyli kompromitacji ciąg dalszy

Tata wobec systemu

wpis ten dedukuję pamięci Krzysztofa Gawryszczaka

Dłuższą chwilę mnie tu nie było, bo opuściłem na jakiś czas świat wirtualnego portalu na rzecz rozglądania się w realu, chociaż po tym co usłyszałem na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu zastanawiam się, która z rzeczywistości jest bardziej wirtualna…

Nasze wpisy na blogu czy „lajki” na facebooku opisują stan rzeczy doświadczony w rzeczywistości, niekiedy nieco subiektywnie, ale to problemy, których doświadczyliśmy naprawdę: dramaty wydzierania każdej godziny od tych, którzy z różnych przyczyn, a niekiedy nawet bez przyczyny nie chcą, żebyśmy widzieli własne dzieci, żebyśmy się nimi opiekowali, pokazywali im, że je kochamy i że są dla nas ważne. Z drugiej strony pojechałem na konferencję jednego z większych polskich wydziałów prawa z pewną nadzieją i jednocześnie z niepokojem, zważywszy na jej tytuł „dyskryminacja w sądach rodzinnych?”. Już sam tytuł wróżył nieco wirtualności, ale usłyszeć od doktorów prawa – wykładowców, że prawo mamy dobre, tylko praktyka jest zła, to było prawie jak przenieść się w obraz gry komputerowej, gdzie wszystko jest możliwe. Nie wiem co było gorsze: samozachwyt wykładowców, czy też może zakulisowe głosy studentek „jakie to jednostronne i czego w ogóle oni chcą, przecież ojcowie mogą iść do sądu” (to po wypowiedzi jednej z pań z forummatek o dyskryminacji ojców w sądach właśnie).

Nie wiem czy to dziecięca naiwność studentek, czy spaczenie młodych umysłów przez wykładowców doprowadziło do tak absurdalnie wirtualnego wniosku, że można mówić o dobrym prawie kiedy jego zapisy pozwalają na dyskryminację.

Otóż mam dla Uniwersytetu Adama Mickiewicza tzw. „flash news”: PRAWO, które pozwala na dyskryminację w praktyce jego stosowania jest ZŁE i czy się to komuś podoba czy nie przyczynia się do zjawiska DYSKRYMINACJI, które nagminnie WYSTĘPUJE w Polskich sądach.

Niestety, organizatorzy konferencji przeznaczyli nieco mniej niż godzinę na debatę w tej sprawie, co nie pozwoliło wypowiedzieć się wielu gościom, a formuła debaty dla studentów-organizatorów pomyliła się im dokumentnie z zadawaniem pytań, a jedyny głos rozsądku Pani pełnomocnik rządu ds. równego traktowania utonął w jałowym sporze „genderowców” i zwolenników rozdziału ról wg klucza płci, więc jak widać dla przyszłych, nie daj Boże, adeptów szkoły sędziowskiej ważniejsza jest forma niż treść. To, że każdy kto zostanie rodzicem ma prawo wywiązywać się ze swej roli i obowiązek dawania tego co najlepsze, chociaż jest mu to utrudniane na wszelkie sposoby, nie ma w tym wypadku znaczenia dla oderwanych od rzeczywistości przyszłych prawników. Niestety, niektórzy z tych „postrzegających wirtualnie” będą niedługo orzekać, ale ponieważ większość z nich stanowiły kobiety, to chyba nadal nie ma problemu.

Szkoda, że Ciebie zabrakło, Krzysztofie.

GD Star Rating
loading...
Rzeczywistość wirtualna czyli kompromitacji ciąg dalszy, 5.0 out of 5 based on 1 rating
Tata wobec systemuLwy, sępy, hieny…Przyklejona opaska Temidy
Ten wpis został opublikowany w kategorii prawa dziecka, prawa rodzicielskie, sądy, urzędy, instytucje, prawnicy, prawo i praktyka, mężczyźni i kobiety, dyskryminacja. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

61 Responses to Rzeczywistość wirtualna czyli kompromitacji ciąg dalszy

Dodaj komentarz