Gdzie baba nie może tam dziecko pośle

Alienacja rodzicielska

Pewnego dnia pod wieczór dzwoni komórka. To _DS_. — Tatuś, możesz być jutro o 8 rano w biurze paszportowym? — Ale o co chodzi, synu? — Mama chce, żebyś jutro przyjechał, trzeba mi wyrobić paszport, bo mam jechać ze szkołą na wycieczkę…

To intrygująca sytuacja. Pokazuje, jak można ideę międzyludzkiej komunikacji doprowadzić do absurdu. _PM_ ustanowiła zaraz po rozwodzie pełnomocnika do spraw kontaktów ze mną. Jak rozumiem, płaci tej pani regularnie jakieś pieniądze, żeby ją zastępowała w wymianie informacji i opinii ze mną. Ale kiedy pojawia się pilna sprawa, można się posłużyć dzieckiem.

Ja uważam, że sprawy dzieci to sprawy poważne. Troska o ich teraźniejszość i przyszłość to podstawowy obowiązek rodziców. Moim zadaniem jest zadbać, postarać się, zaangażować, zrozumieć, wytłumaczyć, przewidzieć… Chciałbym wiedzieć, w jakiej sprawie mam się spotkać z _PM_ od niej samej. Chciałbym, żeby pokazała, że dzieci są dla niej ważne. Że dla ich dobra jest w stanie nawiązać kontakt z ich ojcem. Wytłumaczyć, porozmawiać. Żeby sprawę ważną dla dziecka załatwić tak, jak to robią ludzie. A nie w ostatniej chwili wysyłać dzieci z poleceniem. To prawie szantaż…

GD Star Rating
loading...
Alienacja rodzicielskaNierozciągliwa elastycznośćSpalona ziemia, ziemia wyklęta…
Ten wpis został opublikowany w kategorii ogólne, alienacja rodzicielska, zespół alienacji rodzicielskiej, PA i PAS. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

10 Responses to Gdzie baba nie może tam dziecko pośle

Dodaj komentarz