Tajemniczy mąż Pani Matki

Jakieś cztery lata temu pojawił się w życiu moich dzieci nowy mężczyzna. Na początku opowiadały o jakimś panu, który pomagał im kupić psa. Później była oficjalna kolacja z babcią, mamą i tym panem. Potem wspólny wyjazd wakacyjny. Dzieci chętnie i życzliwie opowiadały o nim. Jedyne, co mnie dziwiło, to fakt, że mówiły o nim zawsze per “pan”. Ale jak się dowiedziałem, że jest ze 20 lat starszy od _PM_, to i to zrozumiałem.

Z czasem _MPM_ zaczął się pojawiać w mojej okolicy. A to odwiózł któreś dziecko, a to przyjechał je odebrać. W sumie nic dziwnego. Dziwiło mnie jedynie, że zawsze się jakby ukrywał. Nigdy nie mogłem go nawet zobaczyć z oddali… Nie chciałem ani nie uważałem nigdy, abym miał jakiekolwiek prawo ingerowania w życie i znajomości _PM_. Zwłaszcza wiele lat po rozstaniu. Ale to jednak było i jest zastanawiające. Im więcej o tym myślę, tym bardziej tego nie rozumiem.

Obecnie sytuacja wygląda tak – _MPM_ widuje moje dzieci znacznie częściej, niż ja. Mieszka w domu, który jest w połowie mój. Ale nie ma potrzeby mnie poznać. Chociażby się przedstawić, podać rękę… Kiedyś pomogłem córce zanieść rzeczy do jego samochodu. Ukłoniłem się. Siedział za kierownicą. Chyba delikatnie odkiwnął głową, ale nie wysiadł z samochodu. Być może nie chciała tego _PM_, która siedziała obok?

Nie wyobrażam sobie, żebym mógł nie znać ojca _S1_ i _S2_. Nie wyobrażam sobie, żebym miał się od niego odwracać na ulicy. Pomagałem mu wyciągnąć samochód, kiedy ugrzązł w lesie. Odwoziłem go do domu. Wiem, kim jest. Wiem, jak wygląda. Mogę mu podać rękę. On mi też podaje swoją. Zdarza się, że zje u nas obiad przy okazji jakiejś uroczystości. I nie chowa się po krzakach, kiedy przyjeżdża po swoich chłopaków.

_MPM_ nie jest zainteresowany ojcem dzieci, z którymi żyje na co dzień. Nie uważa za stosowne nawiązania normalnych kontaktów. Takich, które pozwalają rozpoznać się na ulicy. Nie musimy się lubić, ale moim zdaniem powinniśmy się znać jak obcy sobie ale cywilizowani ludzie, których łączy coś ważnego. W tym przypadku moje dzieci.

Nigdy nie wierzyłem w tzw. męską solidarność. Nie spodziewam się jej i teraz. A jednak ciągle jestem trochę zdumiony. Z czysto racjonalnego powodu. W życiu zdarzają się różne sytuacje. Chciałbym znać numer telefonu do faceta, który opiekuje się moimi dziećmi. Chciałbym, żeby on znał telefon do mnie. Co będzie, jeżeli zdarzy się sytuacja kryzysowa, trzeba będzie podjąć jakieś wspólne działania np. w celu ratowania dzieci? _PM_ wyjedzie, on zostanie sam z dziećmi i któreś z nich zachoruje? Dzieci będą u mnie i będę pilnie potrzebował jakiejś informacji, a _PM_ będzie niedostępna? Można wyobrazić sobie wiele zdarzeń losowych, w których taka znajomość numeru telefonu byłaby zwyczajnie pomocna. Z formalnego punktu widzenia _MPM_ nie ponosi odpowiedzialności za moje dzieci, nie adoptował ich, nie ma do nich żadnych praw. Na przykład nie ma prawa wyrazić zgody na przeprowadzenie niezbędnych badań czy zabiegów. Faktycznie ma większy wpływ na to, co się z nimi dzieje niż ja.

Czy to możliwe, żeby dorosły, starszy ode mnie mężczyzna bał się mnie aż tak? Nie zna mnie, a jeżeli zna to tylko ze stronniczych opowieści. Osobiście nic mu nie zrobiłem. Nie oczekuję żadnej sympatii ani zrozumienia. Doskonale rozumiem, że trzyma stronę _PM_, swojej małżonki. Nie musi jednak stosować jej metod. Gdyby zechciał wyjść poza narzucony schemat, wszystkim żyłoby się łatwiej. _PM_ też.

GD Star Rating
loading...
Ten wpis został opublikowany w kategorii opieka nad dziećmi, nowe życie, być ojcem, relacje między rodzicami, mężczyźni i kobiety i oznaczony tagami , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

3 Responses to Tajemniczy mąż Pani Matki

Dodaj komentarz