To nie na temat…

Tata wobec systemu

Od pewnego czasu nie daje mi spokoju myśl Stefana Kisielewskiego:

Najtrudniej zbić argumenty kogoś mówiącego nie na temat.

I im więcej o tym myślę, tym bardziej mam wrażenie, że to dotyczy nas – ojców walczących o swoje dzieci. Nie o kontakty z nimi, nie o ich miejsce zamieszkania, nie o posiadanie ich. Nie, walczących o dobro swoich dzieci.

Dyskusje z niektórymi komentatorami tutaj to tylko delikatna próbka tego, z czym spotykamy się codziennie. W odpowiedzi na nasze zabiegi o dzieci, o wpływ na ich życie, o możliwość pokazywania im świata słyszymy o alimentach, o majątku, o historii, o winie, o nieudanym małżeństwie itp. itd. Jakby to wszystko miało jakikolwiek związek ze sprawą… i jakby wina mężczyzny była z góry ustalona, oczywista i niepodważalna.

Ja rozumiem, że najbliżsi krewni matki mogą przeżywać to, co się wydarzyło wcześniej i być niechętnie nastawieni do ojca. To nie zawsze sprawiedliwe, ale bardzo ludzkie. Jednak w sądzie można by się spodziewać bardziej merytorycznego podejścia. Od każdego – zaczynając od pełnomocnika matki. Ale tutaj odbywa się jakieś przedziwne przedstawienie. Budowanie wizerunku ojca we wszystkich możliwych aspektach tak, aby uzyskać właściwy wyrok. Właściwy dla kogo? Dla dzieci, czy raczej dla matki?

Nie wiem, czy tak jest we wszystkich przypadkach, ale ja w swoim to widzę przy każdym posiedzeniu w sądzie, w każdym piśmie procesowym strony przeciwnej. (No właśnie, dlaczego to w ogóle muszą być strony przeciwne? Czy nie powinno to być dwoje rodziców współpracujących dla dobra swoich dzieci?) Dziesiątki i setki informacji, opinii, komentarzy, które nie mają żadnego związku z tematem, a służą nastawieniu sądu przeciwko ojcu. W amerykańskich filmach prawniczych podrywa się w takiej sytuacji prawnik i krzyczy „Sprzeciw, nie ma związku ze sprawą”. U nas nie ma takiej praktyki. Za to kiedy próbuję prostować tego typu informacje, słyszę „Proszę już skończyć, to nie na temat”.

Zasadniczo słusznie, ale dlaczego nie oddala się w takim razie pism i wypowiedzi drugiej strony, które są nie na temat? Czy one nie budują często całkowicie nieprawdziwego obrazu ojca? I czy nie mają wpływu na wyrok? A jaki mają związek ze sprawą?

GD Star Rating
loading...
To nie na temat..., 5.0 out of 5 based on 1 rating
Tata wobec systemuWyrodna matka, wyrodny ojciec… wyrodny rodzic?Negocjacje? Walka? Mediacje?
Ten wpis został opublikowany w kategorii sądy, urzędy, instytucje, prawo i praktyka, siła stereotypu, mężczyźni i kobiety, miłość rodziców, rozstanie, o życiu, wspomnienia z sądu, być ojcem, ogólne, opieka nad dziećmi i oznaczony tagami , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

5 Responses to To nie na temat…

Dodaj komentarz