Jak się ma tyle spraw to się idzie samemu…

Alienacja rodzicielska

Zmarło małe dziecko. Aniołeczek. Niewinne, więcej może wskórać u Najwyższego. Rodzina pogrążona w bólu spotyka się nad trumienką. Zaczyna się litania:
— Poproś Pana Boga, żeby dziadek wyzdrowiał.
— I żeby mamusia odzyskała spokój.
— I żeby Twój starszy brat dostał się na wymarzone studia.
— I jeszcze żeby kuzynka znalazła dobrego męża.
— I żeby tatuś znalazł lepszą pracę.
— I niech ciocia Ania dobrze sprzeda swój dwom po mężu.
— I poproś żeby syn cioci Ani znalazł dobrą żonę.
— I jeszcze…
Niekończące się pasmo życzeń, próśb, potrzeb i zachcianek. Sąsiadka, która przyszła pomóc, w końcu nie wytrzymała:
— Jak się ma tyle spraw, to się idzie samemu, a nie wysyła dziecko!

Dlaczego przytaczam tę anegdotę? Jaki ma związek z ojcostwem? Otóż przypomina mi się za każdym razem, kiedy moje dzieci sprawiają mi jakąś przykrość. Zazwyczaj wiedzą, że to co robią, jest dla mnie przykre. Ale też widać, że czują przymus. Wiedzą, że żeby się wykazać lojalnością wobec jednego rodzica, muszą skrzywdzić drugiego. Bo ten pierwszy tego oczekuje…

Za każdym razem chciałbym krzyknąć – “Takie sprawy się załatwia samemu, a nie wysyła dzieci!” Wołanie na puszczy…

GD Star Rating
loading...
Alienacja rodzicielskaKim jestemAlienacja rodzicielska w grupie zaburzeń psychicznych?
Ten wpis został opublikowany w kategorii zespół alienacji rodzicielskiej, PA i PAS, miłość dzieci, miłość rodziców, być ojcem, być matką, dyskryminacja, alienacja rodzicielska. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz