Obiektywnie, subiektywnie, zwyczajnie…

Walczymy ze stereotypami

Około półtora miesiąca temu w komentarzu pod którymś wpisem Andrzej napisał:

Zadaniem związku nie jest dochodzenie do prawdy obiektywnej, lecz prawdziwe poszanowanie integralności partnerów.

Bardzo mnie to stwierdzenie ujęło wtedy, ale im więcej o nim myślę, tym bardziej odkrywam jego głębię i uniwersalność.

W zasadzie należałoby tę myśl odnieść do wszelkich relacji międzyludzkich. Bo czym jest poszanowanie integralności? To uznanie, że jesteś jaki (jaka) jesteś i nie zamierzam Cię zmieniać. Chcę z Tobą współpracować, więc akceptuję Cię w całości. Nie zajmuję się wartościowaniem, analizowaniem, przebieraniem – to mi pasuje, a to musisz zmienić, jeżeli mamy utrzymać naszą relację.

To jest oczywiście bardzo proste, kiedy mamy do czynienia z ludźmi obcymi. Nie wymagamy od pani w banku, żeby się do nas bardziej szczerze uśmiechała, bo nie wypłacimy od niej pieniędzy. Trudniej jest z osobami, z którymi mamy codzienne relacje. Czasami nie jest łatwo zaakceptować zwyczaje szefa czy nawyki kolegów w pracy. Ale raczej nie robimy im wymówek i nie każemy się zmienić. Staramy się dopasować w jakiś sposób do otoczenia i współpracować. Inaczej możemy zostać odrzuceni przez zespół jako ciało obce.

W związku intymnym partnerstwo to nie lada wyzwanie. Bo jesteśmy tak blisko siebie. Na każdym kroku się stykamy. Trudno nie mieć uwag do tego, co robi ten drugi czy ta druga. Ja bym to zrobiła lepiej, to co powiedziała było dla mnie przykre, on mnie nigdy nie zauważa. I bardzo często prowadzi nas to do stwierdzenia – on czy ona musi się zmienić, bo ja tego dłużej nie wytrzymam!

Otóż nie ma nic bardziej błędnego. Ani ona ani on nie musi się zmieniać. Zmienić się muszę ja. Muszę się nauczyć żyć z takim partnerem jakiego mam. A jeżeli nie, to muszę się z nim rozstać. Nie mówimy przecież – wkurza mnie, że mój samochód ma taki mały bagażnik, on się musi powiększyć. Albo uczymy się używać małego bagażnika, albo zmieniamy samochód.

Jednak prawdziwym wyzwaniem dla poszanowania integralności drugiego człowieka jest relacja między rodzicem a dzieckiem. W jaki sposób wychowywać, akceptując integralność wychowywanego? Czy to jest w ogóle możliwe? Uważam, że dopiero po zaakceptowaniu integralności dziecka możemy przystąpić do wychowywania. Dziecko nie jest plasteliną w naszych rękach, ale człowiekiem, z którym budujemy relację. Możemy mu wytyczać drogi, stawiać drogowskazy, dawać przykład i proponować wzorce. Ale jeżeli nie uszanujemy jego integralności, niewielkie mamy szanse, że cokolwiek z naszych światłych myśli do niego dotrze.

Nikt z nas nie jest depozytariuszem prawdy obiektywnej. Nasze subiektywne prawdy traktujmy tak, jak na to zasługują. A ludzi wokół traktujmy zwyczajnie – czyli tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani. Szanujmy ich integralność w każdej życiowej sytuacji.

GD Star Rating
loading...
Walczymy ze stereotypamiWszystko zaczyna się od empatiiZamieńmy dwa ognie na biatlon, czyli dorośnijmy
Ten wpis został opublikowany w kategorii siła stereotypu, rozstanie, relacje między rodzicami, mężczyźni i kobiety, wychowanie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

28 Responses to Obiektywnie, subiektywnie, zwyczajnie…

Dodaj komentarz