Mamo, Tato – macie rację! Najfajniejsze są mediacje!

Walczymy ze stereotypami

Kochana Mamo, Kochany Tato,

Postanowiłem do Was napisać, może tak w końcu do Was dotrę.
Czuję, że muszę Wam pomóc, bo się chyba pogubiliście. Tak się zapiekliście w żalu, pretensjach i złości, że już chyba nie pamiętacie, jak się to wszystko zaczęło.

A kiedyś się kochaliście. Urodziłem się i podobno byliście wtedy najszczęśliwsi. Jakoś szybko o tym zapomnieliście. Dlaczego? Jak byłem mały, pochylaliście się nade mną i uśmiechaliście do mnie. Razem. Mój uśmiech odbijał się w Waszych rozkochanych oczach. Nie mogę tego pamiętać, niestety. Ale tak to sobie wyobrażam.

Z niewiadomych powodów postanowiliście mi ten obraz wymazać i zastąpić Waszym gniewem, kłótniami, oskarżeniami. Nie wiem, kto zaczął. Nie obchodzi mnie to. Ale ciągniecie to oboje. Może Wam to coś daje, ale mnie nic.

Coraz rzadziej ze mną rozmawiacie, ciągle zajęci własną wojną. Owszem, pytasz, Mamo, jak w szkole; a Ty, Tato, czy dużo zadane. Ale odpowiedzi już nie słuchacie. Za to nie mówicie o niczym innym tylko o tym, jaki Tato okropny, a Mama jaka niedobra. Nie chcę tego słuchać. Kocham Was oboje! Nie rozumiem, o co Wam chodzi, to są sprawy dorosłych. Załatwcie je jak dorośli.

Dawno nikt mnie nie spytał, czego ja chcę. Każdemu z Was pewnie się wydaje, że wie lepiej. Kto by tam słuchał dziecka? Tylko że ja już trochę podrosłem od Waszej pierwszej kłótni. I rozumiem coraz więcej. Kiedyś myślałem, że ta Wasza wojna to przeze mnie. Pani psycholog wytłumaczyła mi, że nie. Że oboje mnie kochacie. Że między dorosłymi czasem tak jest. Na pewno ma rację. Nie przeze mnie – cieszę się. Tylko po co w ogóle te kłótnie, ta wojna? Wiecie? Bo ja pojęcia nie mam.

Czytałeś mi, Tato, taką bajkę „Po co wam te swary głupie? Wnet i tak zginiemy w zupie”.
A Ty, Mamo, ciągle powtarzasz „Zgoda buduje, niezgoda rujnuje”. Nawet wczoraj tłumaczyłaś przez telefon cioci, żeby się pogodziła z wujkiem.
Słucham tego wszystkiego i dostaję kręćka . Dlaczego sami nie stosujecie się do własnych zasad? Dlaczego mówicie jedno, a pokazujecie coś innego?

Martwię się, bo bardzo Was oboje kocham. Wiem, że Wy mnie też.
Ale jestem już duży i zaczynam się zastanawiać, czy Was szanuję. Bardzo bym chciał.
Wczoraj szkoła mnie dobiła. Była lekcja o autorytetach. Co to jest autorytet, jak go zdobyć i w ogóle. Prawie wszyscy mówili, że rodzice to dla nich autorytety, że ich szanują, że chcą być tacy jak oni. Tata jest wielki, Mama kochana… Kochają mnie, myślą o mnie, można im wierzyć.
Tak sobie myślę, że też bym tak chciał powiedzieć. Jeszcze niedawno nawet bym się nie wahał. A teraz? Sam nie wiem.

Pomóżcie mi. I sobie też. Każdy może się czasem pogubić. Ale jak nie dajecie sobie rady, poproście o pomoc. To żaden wstyd.
Poszperałem w necie pod hasłem „Kłopoty rodzinne” i znalazłem MEDIACJE. To ma sens! Po prostu porozmawiacie w obecności innej osoby, skoro nie możecie dogadać się sami.

Proszę Was – spróbujcie. Bo Wasze ciągłe krzyki i wciąganie mnie w kłótnie są okropne. Czuję się jak między młotem a kowadłem.
Mam też wrażenie, że z naszej trójki tylko ja jestem dorosły. A to cokolwiek dziwne, prawda?
Na koniec wierszyk:

Jeśli mnie kochacie,
To się dogadacie.
Oboje macie rację!
Jazda na mediacje!

Powodzenia! Kocham Was.
Wasz Synek

GD Star Rating
loading...
Walczymy ze stereotypamiNastolatkaA może razem popedałować w stronę ojca?
Ten wpis został opublikowany w kategorii ogólne i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

52 Responses to Mamo, Tato – macie rację! Najfajniejsze są mediacje!

Dodaj komentarz