- Dobro czy interes
- Nie szukajmy winnych, pomóżmy niewinnym
- Dialog “równiejszego uprawnienia” płci
- Głodny sytego nie zrozumie…
- Deprecjacja rodzica
- …ograniczenia praw rodzicielskich…
- Prawda historyczna i konieczność dialektyczna
- Prawo mnie nie interesuje!
- Rozeznanie w potrzebach dziecka
- Dość naszego milczenia!
- …ojcem mimo wszy…
- Opieka, czy nadopiekuńczość?
- Poznaj swoje ograniczenia
- Przestrzeganie praw dziecka w 2011 r.
- Opinie o prawach dziecka i pracy Rzecznika Praw Dziecka
- Rzecznik odpowiada na krytykę
- Shrek czy książę z bajki?
- Tajemnica jest głupia
_KS_, jak może pamiętacie, ma niecałe 4 lata. Codziennie zaskakuje nas ciekawym postrzeganiem świata. Prostym, oczywistym, naturalnym…
Z okazji EURO 2012 producent chipsów dołącza do swoich produktów karty z wizerunkami piłkarzy. _KS_ zebrał trzy takie karty. Mama mu je podsunęła dzisiaj z pytaniem, co z nimi zrobić – mają leżeć na wierzchu czy gdzieś je schować. _KS_ wziął je do ręki, zaczął oglądać, układać i w pewnym momencie stwierdził:
Dobrze, że mam trzy karty, a nie pięć, bo bym nie umiał ich policzyć. (Trzeba odnotować, że na razie umie liczyć do czterech.)
I tak sobie myślę, że często rodzice domagający się wyłącznej lub dominującej opieki nad dzieckiem nie mają tego realizmu, co _KS_. Ambicje, chęć odwetu czy brak umiejętności współpracy pchają ich (je?) do ustawienia się w sytuacji, z którą później sobie nie radzą. I nie chodzi tylko o czas potrzebny do realizacji codziennych obowiązków, chociaż zadziwiające jest, że często wolą się zaharować na śmierć, niż pozwolić drugiemu rodzicowi chociażby odebrać dziecko z przedszkola czy szkoły. Chodzi też o możliwości psychiczne i o odpowiedzialność za wychowanie dziecka. Natura skonstruowała nasze życie tak, że odpowiedzialność za dzieci rozkłada się na dwoje rodziców i obowiązki rozkładają się na dwoje.
Czasem szkoda, że matka (czy ojciec) nie umie powiedzieć:
Nie nie, na wyłączność to ja nie chcę. Proszę o współpracę i współodpowiedzialność. Sama (sam) nie chcę i nie dam rady.
Dorosłość nie zawsze się wiąże z lepszą oceną swoich możliwości. A najbardziej na tym oczywiście cierpi… dziecko. Czy ktoś ma wątpliwości?
loading...