Rozeznanie w potrzebach dziecka

Byliśmy ostatnio na pokazie wspaniałego urządzenia kuchennego. Ma wszystkie inne urządzenia pod sobą. W ciągu godziny, może półtorej, w jednym naczyniu pani prowadząca prezentację zrobiła mąkę z ziarna, wyrobiła ciasto na bułeczki, zrobiła masło i maślankę ze śmietany, sok owocowo-warzywny, zupę-krem z ogórków, lody owocowe, kawę mrożoną… Nie wiem, czy zapamiętałem wszystko. Ale było to zupełnie nieprawdopodobne. Okazuje się, że jednym urządzeniem można zaspokoić wszystkie potrzeby. A nawet… takie urządzenie generuje nowe potrzeby, których wcześniej w ogóle nie mieliśmy.

Kilka dni temu usłyszałem w sądzie takie zdanie – widać, że matka ma rozeznanie w potrzebach dziecka. I tak się cały czas zastanawiam, co to właściwie oznacza. Przed prezentacją wspaniałego robota kuchennego nie miałem nigdy potrzeby robienia w domu maślanki czy masła, pieczenia samemu bułek ani nawet picia mrożonej kawy. Ale ta prezentacja bardzo sprawnie we mnie te potrzeby pobudziła. Gdybym nie poświęcił chwili refleksji tej sprawie, byłbym przekonany, że nie jestem w stanie żyć bez tego cudownego aparatu. Ponieważ stać mnie było na zastanowienie uświadomiłem sobie, że to co prawda naprawdę niezwykle wszechstronny cud techniki, że można mieć z niego mnóstwo radości i w ogóle, ale… można bez niego żyć tak, jak do tej pory i nie cierpieć szczególnie mocno.

A jak jest z tymi potrzebami dziecka, w których rozeznanie ma posiadać matka moich dzieci? Jakie to są potrzeby? Dzieci jako gatunek są znane na świecie od tysiącleci, wykształciły się nawet pewne teorie oraz szkoły wychowania. Okazuje się jednak, że jeszcze dużo można wymyślić. W sądzie dowiedziałem się, że potrzeby moich dzieci są inne, niż to spisały całe pokolenia teoretyków i praktyków wychowania na czele z Januszem Korczakiem, którego pamięci jest poświęcony rok 2012. Jakie zatem potrzeby mają moje dzieci? Dlaczego są tak wyjątkowe?

Otóż po pierwsze mają podstawową potrzebę uczęszczania do szkół prywatnych, mimo że ich rodzice na to nie są w stanie zarobić. Trudno. Zapłaci Fundusz Alimentacyjny i przyjaciele. A tatuś może do końca życia spłacać zadłużenie. Komu to szkodzi?

Po drugie mają podstawową potrzebę uczęszczania na rozliczne terapie i leczenia, których głównym efektem jest, po spędzeniu na nich wielu miesięcy i wydaniu mnóstwa pieniędzy, otrzymanie zaświadczenia, że co prawda dziecko jest w pełni zdrowe i chyba takie było od początku, ale za to matka jest niezwykle troskliwa i zasługuje na order.

Po trzecie mają podstawową potrzebę niewidywania swojego ojca. Znaczy oczywiście dzieciom bardzo potrzebny jest ojciec, ale… No przecież nie u niego w domu. Na ulicy to też nie jest dobry sposób spotykania się. Do domu mamusi przecież taty wpuścić nie można. To już lepiej niech się nie spotykają. No, ostatecznie można tak zorganizować czas, żeby go spędzali (dzieci z tatusiem) w samochodzie. Jak ustalimy krótkie widzenia w miarę często z obowiązkiem wożenia przez tatę, to się uda. Aha, i jeszcze  tatuś będzie miał okazję się wykazać, że łoży na dzieci. Bo kilka godzin w tygodniu wozi je samochodem.

Po czwarte podstawową potrzebą dzieci są zorganizowane wyjazdy wakacyjne. Najlepiej tygodniowe obozy, co kosztują więcej, niż rodzice zarabiają w miesiąc. No i najlepiej z dala od rodziców. Przecież każdy wie, że dziecko na wakacjach z ojcem się męczy. A na wakacjach z dziećmi męczy się matka. Więc niech dzieci jeżdżą same, za to drogo. Żeby zabezpieczyć dzieci przed wyjazdami z ojcem można jeszcze zmieniać plany z dnia na dzień albo w ogóle ich nie pozwolić zrobić. Wtedy zostanie tylko siedzenie w domu. A to zawsze można skrytykować w sądzie, nieprawdaż? W dobrze pojętym interesie dziecka!

Katalog potrzeb dzieci, przedstawiany przez ich matkę, jest oczywiście znacznie szerszy. Niestety ja, w swoim umysłowym i wychowawczym ograniczeniu, nie jestem w stanie go przyswoić, a już tym bardziej powtórzyć. W zaślepieniu i apodyktycznym uporze powtarzam przestarzałe i kompletnie nieaktualne gadki o miłości rodziców, o poświęcaniu dzieciom uwagi, o wspólnych zajęciach domowych, o codziennej serdeczności, o otwartości na świat, o nauce radzenia sobie z trudnościami, o przełamywaniu słabości, o doskonaleniu talentów, o samodzielności i zaradności życiowej, o życzliwości wobec otoczenia, o niesieniu pomocy bliźnim, o ofiarności, o czułości na ludzką krzywdę, o poczuciu sprawiedliwości, o potrzebie uczciwości nawet za cenę wyrzeczeń… Takie tam różne dyrdymały, o których w dzisiejszych czasach nawet nie warto pamiętać. Liczy się, żeby się pokazać, żeby sobie kupić pozycję i żeby zawsze, w każdej sytuacji, postawić na swoim – za wszelką cenę. Nawet, kiedy tą ceną będzie własny honor (przepraszam, że używam tego brzydkiego słowa, które dawno wyszło z użycia, ale jakoś nie chce się ono ode mnie odkleić).

Pamiętajmy – kasa, uznanie tych co mają kasę i pogarda dla wszystkich, którzy jej nie mają. Reszta to bezwartościowe błyskotki, które najlepiej z siebie strząsnąć już na początku życia. Inaczej będą ciążyć jak kula u nogi.

Zastanawia mnie jedna różnica między prezentacją kuchennego wielofunkcyjnego robota a prezentacją prowadzoną przez matkę moich dzieci. Firma AGD proponuje mi nowe pomysły na życie poprzez rozwinięcie tych sprawdzonych przez tysiąclecia. Jak lepiej, sprawniej, zdrowiej, szybciej, łatwiej zaspokoić dotychczasowe potrzeby i nawet ciut więcej. Matka moich dzieci mówi o tym, jak odrzucić wszystkie dotychczasowe pomysły na życie i wychowanie, sprawdzone przez tysiąclecia, i zbudować nowy świat innych wartości. W pierwszym przypadku zastanawiam się, czy rzeczywiście muszę zwiększać swoje potrzeby, czy stać mnie na to, żeby pić zdrowszy sok czy szybciej zrobić zupę. W drugim przypadku nie ma miejsca na refleksję. To jest jak wojna między dwiema religiami. Tu nie ma przestrzeni nie tylko na porozumienie, ale nawet na kompromis.

Zagadka – dlaczego sąd uważa, że matka ma wgląd w potrzeby dzieci?

GD Star Rating
loading...
Rozeznanie w potrzebach dziecka, 4.5 out of 5 based on 2 ratings
Dobro dzieckaPrawo mnie nie interesuje!Dość naszego milczenia!
Ten wpis został opublikowany w kategorii wspomnienia z sądu, być ojcem, dyskryminacja, relacje między rodzicami, alienacja rodzicielska, zespół alienacji rodzicielskiej, być matką, PA i PAS, opieka nad dziećmi, miłość dzieci, sądy, urzędy, instytucje, prawa dziecka i oznaczony tagami , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

8 Responses to Rozeznanie w potrzebach dziecka

Dodaj komentarz