Taki Syn…

Jako ojciec nie mogę oprzeć się pokusie, żeby przedstawić Drogim Czytelnikom i Czytelniczkom naszego Syna. Z góry proszę o wybaczenie, bo dzisiejszy wpis będzie dłuższy niż zwykle. I – być może – jeszcze bardziej subiektywny. Zaryzykuję.

Jak najkrócej opisać PiJS?
Można oczywiście trochę na skróty, że inteligentny, żywy, wesoły, zdrowy, z poczuciem własnej wartości; ewentualnie z drugiej strony, że dość mocno roztargniony, goniący za przyjemnościami, odkładający wszystko na ostatnią chwilę. Jednak chcąc Go zrozumieć czy poznać, trzeba wgryźć się w Jego kluczowe cechy, których powyższe opisy nie ogarną.

PiJS jest – jak każdy człowiek -wynikiem dodania do siebie połowy genów swoich rodziców (załóżmy, że – szczęśliwie – urodę ma po Mamie, a żywą inteligencję po Tacie  Smile ), ale również sumą własnych doświadczeń, lęków i projekcji.
Na Jego doświadczenie składają się, co oczywiste:
– czas, w którym żyje (pozbawione trosk materialnych dzieciństwo w otoczeniu kochających Go osób – rodzice, dziadkowie…, stopień rozwoju technicznego, o jakim my nawet nie mogliśmy na poważnie myśleć);
– świat abstrakcji i system wartości wpojony Mu przez bliskich;
– fizyczne doznania (dobre i złe) i obserwacje przepuszczone przez filtr własnej unikalnej wrażliwości.

Ten ostatni element wydaje mi się najistotniejszą częścią tej próby odpowiedzi na pytanie, kim jest PiJS, więc spróbuję napisać o tym trochę więcej.
Otóż PiJS jest człowiekiem wrażliwym. Wychowany pozornie bez trosk, z rodzicami próbującymi Go przed wszelkimi zmartwieniami maksymalnie uchronić (nie unikając przy tym błędu “przesłodzenia”, niestety), ale pozbawiony rodzeństwa, z tatą długo nieobecnym w Jego wczesnym dzieciństwie, mamą też nieco zajętą, stworzył sobie pojemny świat własnych wyobrażeń, w którym lubi się zanurzać, który pozwala Mu lekko odpocząć, gdy rzeczywistość “skrzeczy”. PiJS – choć lubi marzyć – w realnym świecie czuje się świetnie, reaguje niezwykle elastycznie zarówno na nowe miejsca, sytuacje, jak i emocje. Czasem nawet nie znające Go dobrze osoby rozmawiające z Nim przez chwilę mają wrażenie, jakby znalazły w nim doświadczonego partnera, który z niejednego pieca chleb jadł i niejedno widział. To właśnie siła Jego wyobraźni, w połączeniu z tym, co już faktycznie widział (zwiedził całkiem sporo zakątków Polski i Europy) czy doświadczeniami, które faktycznie przeżył, na wiele sytuacji Go przygotowała. Czasem odnoszę wrażenie, że On większość nowych sytuacji już zawczasu “przerobił” w swoim umyśle.
PiJS jest człowiekiem pasji. Gdy coś polubi, potrafi nad tym spędzić wiele godzin w skupieniu (choć do większości spraw w życiu podchodzi dość luźno). Tak jest z szachami, z innymi grami, z filmami (ulubiony serial to Simpsonowie), z książką, która Go zaciekawi…
Wspomniana wcześniej wrażliwość i energiczna żywa abstrakcyjna inteligencja (bo nie wyczuwam w Nim pasji technicznych, raczej pociąga Go świat idei) czyni Go bardzo wyczulonym na sprawiedliwość (z nieraz gwałtownym sprzeciwem, jeśli coś lub ktoś wydaje Mu się niesprawiedliwe) oraz skłania do analizy, co jest dobre, a co złe.
Z jednej strony jestem z tego dumny, bo w większości tych cech odnajduję obraz siebie (czy może raczej ślad mojej inspiracji), z drugiej – trochę się martwię, bo po własnych doświadczeniach nie jestem pewien, czy analizowanie rzeczywistości i nieustanna walka w obronie swoich wartości przybliża do szczęścia.
Mimo tego “wewnętrznego niepokoju” PiJS jest bardzo życzliwy, wesoły, grzeczny. I umie tymi pozytywnymi wartościami obdarzać. Jako osobie świadomej siebie i swojej wartości nie sprawia Mu trudności wyrażanie uczuć oraz opisywanie ich słowami. Co jest bardzo cenne i podobno nie takie częste u naszej płci.

Gdybym miał szukać jakichś wad, wymieniłbym jedynie problem z dyscypliną (choc może zręczniej byłoby to określić jako niełatwe godzenie się z autorytetami – na szacunek naszego Syna trzeba zasłużyć, on nie przychodzi ot tak – np. wraz z pełnioną funkcją). Za to gdy się już ten szacunek zdobędzie, PiJS jest bardzo lojalny. Zatem – gdybyś Go spotkał(a), Drogi(-a) Czytelniku (-czko) – radzę przyjmować postawę partnerską i przekonywać do swoich racji siłą argumentów, nie argumentami siły.
Bywa też mocno skoncentrowany na sobie, niemniej nie jest to mocno nasilone i moim zdaniem z pewnością społecznie dojrzeje. Cóż, brak rodzeństwa i obserwowanie rodziców w sytuacji walki, zamiast życzliwej współpracy, nie był w tym względzie pomocny.

Podsumowując – jestem dumny z Syna i faktu, że jestem Jego Tatą i mogę być (=bywać) przy Nim, z Nim i dla Niego. Niestety nie jest mi (na razie?) dany przywilej bezpośredniej opieki, oddałbym za to bardzo wiele. Nie tylko dla siebie (choć przyznaję, że właśnie kontakt z PiJS czyni mnie szczęśliwym człowiekiem). Również dlatego, że jestem przekonany, że nasze wzajemne intreakcje przygotowałyby Go znakomicie  do roli inspirującego oraz świadomego społecznie, silnego, ambitnego i kochającego mężczyzny. A przede wszystkim dobrego, szczęśliwego człowieka i … ojca.

GD Star Rating
loading...
Radości ojcostwaŚpij słodki książę…O tatusiach i ich małych córeczkach
Ten wpis został opublikowany w kategorii być ojcem, opieka nad dziećmi, historia i oznaczony tagami , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

3 Responses to Taki Syn…

Dodaj komentarz