- Zostaję ojcem
- Dobre złego początki…
- Wymarzona córeczka
- Po rozwodzie
- Kawaler z odzysku
- Gorące lato i pierwsze koty za płoty…
- Fajnie się zaczęło…
- Drugie życie – nowa gra
- Nabieramy rozpędu…
- Syn, znowu syn
- Półmetek?
- Stabilizacja na walizkach
- Ukorzenianie
- Córka w drodze
- To chyba już…
- Komplet do kwadratu
- Koniec urlopu…
- Czas stabilizacji, czas stagnacji
- Nic nie trwa wiecznie…
- I tak mijamy sie mijając…
- Trwając…
- “Kuba S. wiecznie żywy”
Zaczęło się dawno temu, jakaś życiowa rewolucja zwieńczona wizytą w USC, kwity, podpisy, kwiaty, podróż, a potem codzienność dzień za dniem, odkrywanie radości życia małżeńskiego…
Nic nie trwa wiecznie i oto dopada mnie szczęśliwa wiadomość, będę ojcem, fajnie, ledwie trzydziestka zaliczona i wkopałem się, pieluchy, mleczka i całe to wariactwo. Jesteśmy z żoną przygotowani do wyzwań życia, doczytamy tylko o szczegółach pielęgnacji w jakimś mądrym poradniku napisanym przez guru młodych rodziców i damy radę.
Szkoła rodzenia najlepsza w mieście, oddychamy, wspieramy się, uczymy, sam mało laktacji nie dostałem po wykładzie pani neonatolog.
Siedzę w pracy mimo niedzieli, pracuję na zapas, wiadomo co mnie czeka, żona zdeponowana na oddziale bo już po terminie, ale wiadomo, chłopak, pierwsza ciąża, i takie tam obiegówki, my wiemy, że pan doktor robiąc wyliczanki zwyczajnie się pomylił.
Telefon, rzucam wszytko i po kwadransie przebieram się w zielonkawy kostium, trzy godziny później trzymam na rękach Mojego Pierworodnego w niedzielę urodzonego.
Żona schudła w mig, oczy pełne radosnych łez, ja trzymam się dzielnie. Byłem tak skupiony na roli ojca obecnego przy porodzie wpojonej w szkole rodzenia, że dopiero po 48 godzinach dotarł do mnie ten fakt w euforycznej postaci – mam syna.
To, że syna, to nie było chyba wówczas istotne, dziecko, moje dziecko, nasze dziecko… Kilka dni później przywożę moje szczęścia do domu i zaczyna się kołowrotek, gonitwa pomiędzy pralka, deską do prasowania, wyparzaniem laktatora i cała ta zabawa radosna.
Po kilku dniach dochodzą nowe doświadczenia, a to bioderka, a to uczulenia, kolka i wszystkie “działania uboczne” maluszka w domu. Jestem Tatą, jakim będę? czy mam wizję ojcostwa? wszystkie te pytania atakują, odpowiedzi też mam ale jak je wszystkie wdrożyć? Czy nie jestem nadambitnym światłym i świadomym rodzicem?
Życie zweryfikowało wszystkie odpowiedzi na wszystkie pytania.
loading...
7 Responses to Zostaję ojcem