Ukorzenianie

Trzeba z czegoś żyć, więc wymyśliłem nowe przedsięwzięcie biznesowe, wszystko pod kontem sprawnego połączenia obowiązków zawodowych z rodzinnymi. Blisko domu, w cywilizowanych godzinach, zgodnie z posiadanymi umiejętnościami i kwalifikacjami.

Ambitny plan, wieloletnia strategia, pierwsze inwestycje, teoretycznie poszło jak po maśle i z poczuciem nadchodzącego sukcesu zebraliśmy się całą pięcioosobową rodziną na urlop. Długi, zasłużony urlop…

Kilkanaście dni poświęconych tylko rodzinie, żonie i dzieciom, jakieś odwiedziny przyjaciół, żeglowanie, pływanie, rowerowe wycieczki, ogniska, grille i inne atrakcje… było na prawdę fajnie, znalazłem wreszcie czas na obejrzenie kilku zaległych filmów, zaległych rozmów, zaległych spotkań. Z nowymi siłami i nadziejami pełen zapału wróciłem do tworzenia nowego źródła utrzymania rodziny. Było całkiem dużo nowego do zrobienia, w ramach dobrych dni naszego związku zrealizowaliśmy plan-marzenie mojej żony o córce. Uznałem, że skoro moja pierwsza żona miała okazję by zrealizować podobne marzenie o parze dzieci nie mogłem odmówić tej obecnej, przecież to byłoby niesprawiedliwe, a może i pozycjonujące niżej w hierarchii. Byłem świadom, że to zaczyna być poważne wyzwanie, ojciec czwórki dzieci to dla niektórych śmieszne, dla innych dziwaczne, dla jeszcze innych bohaterskie. A ja tylko chciałem fajnej szczęśliwej rodziny… w której wszyscy mają powody do radości, żona… wiadomo, syn z brata, córka z siostry, bardzo chciałem.

Oczywiście fakt bycia w ciąży zmodyfikował nasze plany o przeniesieniu również biznesu żony w pobliże domu, ale nadal wierzyliśmy, że to niebawem nastąpi, więc cały biznesplan uwzględniał wszystko nadmiarowo z rezerwami dla działalności dwóch podmiotów. Oczywiście wówczas jeszcze nie wiedziałem jak będzie to wyglądało w realu, w planach miało ręce i nogi.

Dzieci tradycyjnie były pierwszymi poinformowanymi o zmianie sytuacji ludnościowej w naszej rodzinie. Córka ucieszyła się że będzie miała siostrzyczkę, młodszy syn nie bardzo orientował się o co chodzi ale z uwagi na wiek cokolwiek zrozumiałe, natomiast odbyłem długi spacer z pierworodnym tłumacząc skąd nasza i moja decyzja.

GD Star Rating
loading...
Moje ojcowanie (Seweryn)Stabilizacja na walizkachCórka w drodze
Ten wpis został opublikowany w kategorii moje ojcowanie i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz