- Zostaję ojcem
- Dobre złego początki…
- Wymarzona córeczka
- Po rozwodzie
- Kawaler z odzysku
- Gorące lato i pierwsze koty za płoty…
- Fajnie się zaczęło…
- Drugie życie – nowa gra
- Nabieramy rozpędu…
- Syn, znowu syn
- Półmetek?
- Stabilizacja na walizkach
- Ukorzenianie
- Córka w drodze
- To chyba już…
- Komplet do kwadratu
- Koniec urlopu…
- Czas stabilizacji, czas stagnacji
- Nic nie trwa wiecznie…
- I tak mijamy sie mijając…
- Trwając…
- “Kuba S. wiecznie żywy”
Nadeszło upragnione lato i okazja do weryfikacji mojego nowego pomysłu na życie. Wakacje to dobra okazja do spotkań na neutralnym gruncie, pozwalającym na spokojne nawiązywanie znajomości.
Zrealizowałem swój plan zakupu łodzi żaglowej, sporej jak na nasze akweny, trochę usportowionej i co dość ważne słabo zaadaptowanej na eksploatację z dziećmi.
Wybierając się na rejs z dziećmi (młodsze miało zaledwie 5 lat) skompletowałem załogę gwarantującą bezpieczeństwo na pokładzie. Moja wybranka miała stosowne kwity i umiejętności plus była trenerką pływania, a dzieci miały z tym spory problem. Wydawało mi się, że nie powinno być problemów. Oczywiście jak to w życiu, wydawało się. Dzieci odebrałem wyposażone na drogę z nadmiarem, pełne nadziei na fajne wakacje na wodzie. Dotarliśmy do mazurskiej przystani, moja wybranka czekała na pokładzie. Nie było żadnych zawirowań, dzieci cieszyły się każdym dniem żeglowania, każdą lekcją pływania, wszyscy zażywaliśmy należnego wypoczynku, wszyscy wzajemnie poznawali się. Nie było może wielkiej euforii, ale wszystko przebiegało tak jak to sobie zaplanowałem. Moja wybranka sprawdziła się jako żeglarz, towarzysz podróży, partner wychowawczy i opiekuńczy. Dzieci nauczyły się pływać, pogłębiły swą żeglarską wiedzę i zobaczyły innych ludzi z kręgu taty. Sielanka pełną gębą. Po dwóch tygodniach zgodnie z umową stawiłem się na trasie przejazdu ich Matki ku nadmorskim plażom, dzieci radosne z wyjazdu i stęsknione za mamą usadowiły się na tylnej kanapie, jak ukłoniłem się i …
Po powrocie z nad morza Matka moich dzieci zakomunikowała, że sierpniowy rejs będzie możliwy jedynie pod warunkiem, że na łodzi nie będzie żadnych kobiet. Bardzo mi zależało na byciu z dziećmi i zgodziłem się. Synowi było to bardziej obojętne, ale córka powiedziała, ze jak ma być jedyną na pokładzie to ona nie jedzie. Spędziłem wspaniałe kilkanaście dni z synem ma męskiej wyprawie, wykorzystałem to jak umiałem, ale brak córki i mojej partnerki odebrałem bardzo boleśnie, tym bardziej boleśnie, że syn powiedział kto spędził z nimi wakacje nad morzem.
loading...
6 Responses to Gorące lato i pierwsze koty za płoty…