- Czy rozwód musi być wojną?
- Dlaczego alimenty tak bardzo bolą
- Po rozwodzie będzie lepiej?
- Koszty ojcostwa…
- Koszty ojcostwa cd.
- Partnerzy i ich dzieci
- Nowi partnerzy na naszej drodze
- Nowy związek, czyje dzieci?
- Ich partnerzy i coś jeszcze…
- Nowe, nowe, nowe…
- A Babcie są na zawsze…
- Czy widać różnice…
- Czy widać różnice… ciąg dalszy
- Dziedzictwo
- Dlaczego ulegamy dyktatowi…
- Kogo tak naprawdę kopiemy?
- DDR – czy coś takiego istnieje?
- Rodzic dobry – rodzic zły…
- “Moja była żona”
- Czy uczymy się na błędach?
Często mam okazję słyszeć: “to dobra matka”, “to dobry ojciec” podobnie jak i zupełne przeciwieństwo o złych rodzicach. Franc Kramer mógł bezkarnie z ekranu mówić o złej kobiecie. Rodzice wydając takie cenzurki muszą być świadomi wagi wypowiedzi wartościująco-oceniającej.
Czym zatem jest bycie owym dobrym bądź złym rodzicem?
Czy jest różnica, między byciem ojcem, a byciem tatą? Dla wielu dzieci jest. Ponieważ “matka jest zawsze jedna” rzadziej spotykamy tego typu różnicowanie. Oczywiście nie znajdziemy prostych jednoznacznych definicji, inne potrzeby dziecka siedmioletniego niż siedemnastoletniego powodują, że ocena “mój tata jest…”, “moja mama jest…” może być bardzo różna wraz ze wzrastaniem potomka. Natomiast gdy na postrzeganie osoby rodzica nałoży się jego portret malowany przez otoczenie dziecka, często mamy do czynienia z bardzo labilnymi deklaracjami, zależnymi od aktualnej sytuacji, osoby do której komunikat jest kierowany bądź świadków. Ci sami rodzice mogą otrzymywać skrajne noty od tych samych dzieci. Jeżeli tak budowany wizerunek matki lub ojca wynika z ich nierównego, niekonsekwentnego zachowanie to możemy mówić iż sam się tak wykreowali. Odpowiedzialność za konsekwencje z tego wynikające spada wówczas na dorosłych. Niestety często mamy do czynienia z sytuacja w której budowanie pozycji i autorytetu ojca bądź matki w oczach dziecka ma wielu konstruktorów, często o zupełnie sprzecznych intencjach. Realia porozwodowe bardzo często zawierają ten pierwiastek polegający na mniej lub bardziej skrytym dostarczaniu elementów mozaiki z której dziecko kleci “swoją prawdę o matce lub ojcu”. Autorom bardzo często wydaje się iż bardzo sprytnie ubrali taką informację w szaty maskujące intencje i w zasadzie na pytanie “dlaczego tak postępujesz” z niewinną miną odpowiadają “ale o co chodzi?”. Dorośli dość szybko przechodzą do kolejnych życiowych zadań, a dziecko w świeżości swego umysłu dobrze zapamiętuje taką frazę czy nawet komunikat niewerbalny i często po latach poznając więcej faktów z historii życia swoich rodziców zaczynają rozliczać informatorów. Zadawać trudne pytania, pytać dlaczego byli karmieni taką “zatrutą strawą”. I nie dziwmy się, że karuzela zacznie znowu kręcić się na zwiększonych obrotach, bo po raz kolejny ktoś komuś nadepnie na odcisk.
loading...