- Czy rozwód musi być wojną?
- Dlaczego alimenty tak bardzo bolą
- Po rozwodzie będzie lepiej?
- Koszty ojcostwa…
- Koszty ojcostwa cd.
- Partnerzy i ich dzieci
- Nowi partnerzy na naszej drodze
- Nowy związek, czyje dzieci?
- Ich partnerzy i coś jeszcze…
- Nowe, nowe, nowe…
- A Babcie są na zawsze…
- Czy widać różnice…
- Czy widać różnice… ciąg dalszy
- Dziedzictwo
- Dlaczego ulegamy dyktatowi…
- Kogo tak naprawdę kopiemy?
- DDR – czy coś takiego istnieje?
- Rodzic dobry – rodzic zły…
- “Moja była żona”
- Czy uczymy się na błędach?
Kiedy zapada wyrok rozwodowy i ustalona zostaje kwota alimentów zasądzonych na rzecz dzieci wielu ojców nie jest świadomych, że to nie koniec finansowego zaangażowania. I to jest zrozumiałe, emocje i napięcie związane z rozwodem, niezależnie, czy to przeprowadzanym w klimacie wojennym, czy szczęśliwe w wyniku porozumienia obu stron o braku nadziei na wspólną przyszłość. Emocje są zawsze, są na tyle silne, że przesłaniają cały obraz sprawy.
Niestety orzecznictwo sądowe świadczy również, że sędziowie też zdają się nie zauważać faktu, że alimenty to nie wszystko. O tyle to smutne, że i składu sędziowskiego nie powinniśmy podejrzewać o decydowanie w stanie gorących emocji.
Kiedy ojciec po rozwodzie stara się wypełniać obowiązki rodzicielskie wynikające z postanowień sądu oraz z własnej potrzeby i chęci najczęściej wiąże się to z kolejnymi kosztami o których wcześniej nie było mowy.
Matka ma prawo mieszkać gdzie chce, oczywiście również dzieci powierzone jej pieczy. Nie znam ani jednego przypadku by sąd zalecił w związku z taką decyzją dowożenie dzieci np. do ostatniego miejsca wspólnego zamieszkiwania czy miejsca zamieszkiwania ojca. Sąd zakłada, że to obowiązek ojca, dowiezienie dziecka staje się dobra wolą matki. Pechowiec ma szansę na pokonywanie kilkuset kilometrów w każdy weekend z dziećmi.
Dzieci bywające u taty bawią się, jedzą, śpią, uprawiają sport, bywają w kinach i teatrach, potrzebują miejsca do życia, zabawek, wyposażenia i wielu innych rzeczy niezbędnych do normalnego funkcjonowania zaczynając od szczoteczki do zębów kończąc na rowerku czy sankach. Oczywiście można powiedzieć, że dzieci mogą podróżować z piżamką i ręcznikiem z domu matki, teoretycznie tak, ale jeżeli pobyt u taty ma być normalnością to dzieci nie powinny jechać do taty jak na wycieczkę szkolną do zoo. One powinny mieć swoje miejsce, swoje zabawki, swoją pościel i obrazek na ścianie. To oczywiście również obciąża budżet ojca.
W przeciwnym wypadku mamy bardzo złą sytuację wychowawczą nazywaną często syndromem “wiecznego weekendu”, w którym czas spędzany z ojcem nie ma konstrukcji codziennego “normalnego” życia lecz jest świętem, wycieczką, odmianą…
Nie jest to ani dobre dla dzieci, takie sobie dla taty, ale najgorsze bywa dla mam. Ale o tym dlaczego najgorsze dla nich będzie za tydzień.
loading...
4 Responses to Koszty ojcostwa…