Czy starczy mi sił?

Matkę mojego dziecka poznałem na imprezie u znajomego w 2004 roku. Była po rozwodzie, miała 8 letnią córkę. Opowiedziała mi swoja historię, ile wycierpiała ze strony byłego męża, że jej córka musi mieszkać u teściów, nie może wrócić do matki… Generalnie nie ma dachu nad głową i chciałaby założyć wreszcie szczęśliwą rodzinę. Wtedy też byłem samotny. Miałem mieszkanie, co prawda niewielkie, lecz mogła w nim zamieszkać, zameldować się i zacząć budować na nowo swoje życie. Nasze wspólne życie. Snuliśmy wspólne plany na przyszłość. Jej córka znalazła we mnie oparcie.

W 2006 roku przyszedł na świat na świat nasz Syn. Jak już pisałem, moje mieszkanko nie jest wielkie i nasze życie układało się dziwnie. Ona spędzała większość czasu u teściów, rodziców jej byłego męża, a ja chciałem żebyśmy byli wszyscy razem. Pracowałem ponad siły 7 dni w tygodniu. W pewnym momencie trafiła się możliwość wyjazdu za granicę. Zdecydowałem się jechać. Wziąłem kredyt żeby zabezpieczyć moją rodzinę, zanim zacznę przysyłać pierwsze pieniądze i mieć coś na start w nowych nieznanych warunkach.

Na miejscu zamieszkałem na wsi w starej szkole, w dużym skupisku Polaków, którzy zatrudniali się przez agencje pracy tymczasowej. Potrafiłem mówić po angielsku i szybko znalazłem pracę. Pracowałem ciężko i szybko zostałem doceniony. Przez rok wspomagałem rodzinę, tęskniłem i odkładałem pieniądze żebyśmy mogli w końcu zamieszkać razem. Moja partnerka została zwolniona z pracy, lecz ja moja sytuacja pozwalała, żeby zajęła się tylko naszym Synem. Zaproponowałem jej to. Wreszcie odłożyłem odpowiednia sumę. Wynająłem mieszkanie i sprowadziłem rodzinę. Byliśmy razem. Jej córka została jeszcze w Polsce żeby skończyć szkołę. Nasz Syn poszedł do przedszkola. Ona nie chciała się uczyć języka, narzekała na nudę i brak koleżanek. Starałem się jej to zrekompensować kupując ciuchy i zabierając na wycieczki.

W pewnym momencie trafiła się okazja. Zwolniło się miejsce w naszej firmie. Poprosiłem szefa o pracę dla mojej partnerki. Pamiętam do dzisiaj jego pytanie. Czy to będzie dobrze dla was, jeśli będziecie pracować razem na jednej zmianie? Nie mieliśmy wątpliwości, że tak. Nie wiem kiedy pojawiły się problemy. Może po pierwszej imprezie firmowej w najlepszym hotelu w mieście, kiedy zniknęła a po południu następnego dnia zadzwoniła żebym po nią przyjechał? Może kiedy zauważyłem że flirtuje z kolegami z pracy? W każdym razie nasz związek zaczął się sypać, dochodziło do kłótni, scen i krzyków. Prawdziwe problemy zaczęły się kiedy mieliśmy na kilka dni pojechać do Polski. Już po drodze zaczęliśmy się kłócić.

Gdy dojechaliśmy do naszego miasta zabrała nasze dziecko i poszła do swojej matki. Po tym wszystkim wróciliśmy jednak razem i wciąż wspólnie mieszkaliśmy. Ale konflikt narastał, kłótnie, awantury były na porządku dziennym. Nadal pracowaliśmy razem i problemy przenosiły się do pracy. Ona stała się bezwzględna, jakby odrzuciła wszelkie zasady. Była już samodzielna i właściwie nie potrzebowała mnie dłużej. A ja, naiwny, nie wiedziałem że byłem tylko narzędziem w celu osiągnięcia jej niezależności. Byłem już na straconej pozycji. Po kolejnej kłótni zaczęła wdrażać swój misternie opracowany plan zgodnie z zaleceniami od jej nowych przyjaciół. Najpierw zadzwoniła na policję i zeznała, że jest przeze mnie terroryzowana i boi się mieszkać dalej jednym mieszkaniu.

Policjanci widzieli już wiele takich spraw i żałowali mnie chyba bardziej niż jej, bo właśnie wtedy straciłem swojego Syna. Zgodnie z procedurami skierowali ją do domu matki, gdzie otrzymała stosowną pomoc. Wtedy całkowicie zerwała ze mną kontakt, Pracowaliśmy razem, ja nie wiedziałem gdzie mieszka i w pracy przychodziłem do niej prosić o możliwość kontaktu z Synem, chociażby przez telefon. Trafiałem na mur milczenia lub obelgi. Mój świat się zawalił. Po dwóch tygodniach bezskutecznych błagań nie wytrzymałem – w jadalni podczas przerwy gdy słuchała mp3 a moje pytania zbywała śmiechem, oblałem ją wodą z plastikowego kubka. To był mój jedyny akt agresji.

Szef zmiany, z którym miała już wcześniej układ, wywalił mnie z pracy. Dowiedziałem się przy okazji, że od dwóch tygodni byłem obserwowany przez kamery i że nachodziłem partnerkę w jej miejscu pracy. I że mogę sobie jechać do Polski bo moje dziecko jest w Polsce u babci. Obcy facet wiedział takie rzeczy…

Poprosiłem siostrę, żeby to sprawdziła. Babcia skłamała że Syna u niej nie ma, lecz siostra usłyszała jego wołanie — Babciu dlaczego kłamiesz? Spakowałem się i natychmiast wyruszyłem do kraju żeby być razem ze swoim dzieckiem. Przy pomocy policji odzyskałem go i trzy dni mieszkaliśmy razem. Wtedy przyjechała jego matka i w asyście policji zażądała oddania Syna. Bałem się, że matka wywiezie go znowu za granicę. Policjanci zakazali jej wywozić dziecko za granicę, Ona obiecała, że tego nie zrobi, prosiła, że chciałaby być z nim trochę sama, zaczęła płakać. Wzbudziła moją litość, w końcu jest matką, więc uwierzyłem w jej dobre intencje. Jeszce tego samego dniu wyjechała z Synem za granicę. Wróciłem więc i ja żeby domagać się sprawiedliwości, Wkrótce otrzymałem pismo od tamtejszego urzędu do spraw rodzinnych z terminem spotkania w sprawie mojego Syna.

Od początku byłem jednak traktowany jak osoba winna. Matka dziecka opowiedziała im, że musiała sama pracować na rodzinę, że sama umeblowała nasze mieszkanie, że nie dawałem żadnych pieniędzy na rodzinę oraz że byłem wobec niej agresywny. Uwierzyli jej w każde słowo nawet nie sprawdzając. A przecież to ja wynająłem mieszkanie i przygotowałem wszystko na przyjazd rodziny. To i wiele podobnych faktów można było łatwo zweryfikować. Na tym spotkaniu dostałem jednak możliwość widywania mojego Syna dwa razy w tygodniu po 2,5 godziny oraz w co drugi weekend. A gdy wywiąże się z tych terminów, będę mógł się ubiegać o więcej. Skrupulatnie odbierałem Syna z przedszkola, opiekowałem się nim do wyznaczonej godziny, kiedy oddawałem go matce. Wydawało się, że wszystko się jakoś ułoży. Niedługo stały się jednak rzeczy, których nie mógłbym sobie wyobrazić nawet w najgorszym śnie.

Byłem właśnie na zajęciach w szkole językowej w dzień, kiedy miałem odbierać Syna z przedszkola. Wezwano mnie w trybie pilnym do urzędu do spraw dzieci. Zostałem poinformowany, że kontakty z moim Synem są zawieszone do odwołania z powodu sprawy na policji wniesionej przez moją byłą partnerkę. Nie mogę odebrać dziecka z przedszkola, a wszelkie dalsze informacje otrzymam ze strony policji. Nie miałem pojęcia co się dzieje. Po miesiącu zostałem wezwany na policję, i rozpoczął się koszmar. Byłem podejrzewany o wykorzystywanie seksualne mojego Syna!

Gdy to usłyszałem załamałem się i rozpłakałem z bólu i bezsilności. Poinformowano mnie jednak, że mój Synek jest już po różnych specjalistycznych badaniach które nie wykazały nic takiego. Tego samego dnia napisałem pismo do urzędu o przywrócenie mi spotkań z Synem. Na spotkaniu pokazałem pismo z przesłuchań mojego Syna i poprosiłem o ponowne spotkania z nim. Wtedy jego matka powiedziała ,że wykorzystywałem także jej córkę i że wniosła sprawę na policję. Zawieszono mi spotkania z Synem do czasu ostatecznego zakończenia wszystkich spraw. Trwało to trzy miesiące. W tym czasie zostałem wezwany jeszcze na przesłuchania w sprawie jej córki, Miała wtedy już 16 lat i zeznała, że wykorzystywałem ją seksualnie. Mówiła dokładnie to co kazała jej mówić jej matka. Na szczęście zeznawała we wrześniu, a jej matka już 25 lipca groziła mi, że oskarży mnie o wykorzystywanie swojej córki. Tymczasem pierwsze słowa córki w zeznaniu brzmiały: „Moja matka nic nie wie o tym, że ja zeznaję. Jestem tutaj z własnej woli i chcę zeznawać nieprzymuszona”.

Zostałem oczyszczony ze wszystkich zarzutów i staram się o ponowne widzenia z moim Synem. Lecz moja była partnerka pisze w sms’ach, że oskarżyła mnie także w Polsce. Mam dosyć tego koszmaru. Boję się, że w Polsce ktoś uwierzy w te brednie i skończę w więzieniu. Na razie nie mogę spać spokojnie a mój koszmar może potrwać jeszcze długo. Czy starczy mi sił?

To jedna z historii, jakie otrzymaliśmy na adres historia@nocotytato.org.pl. Będziemy sukcesywnie publikować nadsyłane historie. Każdy może do nas napisać. Więcej informacji można znaleźć we wpisie Opowiemy Twoją historię! Zapraszamy do współpracy!

GD Star Rating
loading...
Czy starczy mi sił?, 4.8 out of 5 based on 11 ratings
Opowiedz nam swoją historięChcę tylko widywać mojego syna!Jestem w szoku, proszę o rady i pomysły!
Ten wpis został opublikowany w kategorii rozstanie, desperacja, być ojcem, relacje między rodzicami, być matką, prawo i praktyka, mężczyźni i kobiety, przemoc, opieka nad dziećmi, dyskryminacja, decyzje w ważnych sprawach dzieci, historia, opowiedz nam swoją historię, ojcowie i dzieci, system wartości. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

8 Responses to Czy starczy mi sił?

Dodaj komentarz