A ja zazdroszczę żyrafie. Ja nie potrafię…

Ten wpis, wbrew tytułowi, będzie o przemyśle włókienniczym. A w zasadzie o technologii tkackiej. Chodzi mianowicie o osnowę i wątek. Osnowa to konstrukcja tkaniny. Od jej przygotowania zaczyna się praca tkacza. Na osnowie oplata się wątek. Od sposobu przeplatania wątku zależy ostateczny kształt tkaniny. Nieumiejętne przeplatanie wątku, zbyt mocne naciąganie osnowy, zbyt luźne układanie przędzy wątku lub nierównomierne przeplatanie powodują, że tkanina jest zniekształcona i traci walory użytkowe.

Podobnie jest z historią. Osnową są fakty. Większość z nas wykuwała w szkole daty. Pamiętamy: 996, 1410, 1492, 1525, 1795, 1830, 1848, 1863, 1917, 1918, 1920, 1939, 1944, 1945, 1956, 1970, 1976, 1980-81, 1989, 2004… Te liczby coś nam mówią. Nie dyskutujemy na temat faktów. Chociaż do tej pory historycy się spierają, dlaczego upadło Imperium Rzymskie, co powinien zrobić Stanisław August Poniatowski, czy Powstanie Warszawskie powinno być wywołane czy nie oraz czy wojny w Afganistanie i w Iraku były uzasadnione i czy to dobrze, że Kolumb dostał od króla Hiszpanii pieniądze na swoją wyprawę, nikt nie ma wątpliwości kiedy był chrzest Polski, kiedy odzyskaliśmy niepodległość po 123 latach rozbiorów, kiedy Kolumb odkrył Amerykę i kiedy przystąpiliśmy do Unii Europejskiej. Osnowa jest stała. Na tej osnowie tworzone są różne opowieści. Inną opowieść o historii świata snuje rosyjski ruch narodowy a inną amerykańskie feministki. Inne opowieści usłyszą wnuki amerykańskich żołnierzy, którzy wyzwalali Europę, a inne wnuki żołnierzy Wehrmachtu siłą wcielonych do armii pod koniec wojny.

No i proszę bardzo – z produkcyjnego wstępniaka zrobił się nam esej o historii… Ale skąd to wszystko? Otóż w ciągu ostatnich miesięcy (po raz ostatni wczoraj) miałem trochę przeżyć o charakterze wybitnie historycznym. Rodzice _PM__BPM_ i _DPM_ – oraz ona sama składali różne zeznania w sądzie, przed urzędami a także pisali pisma. To właśnie treść tych zeznań i pism skłoniła mnie do tak szerokich refleksji.

No bo najpierw mamy osnowę, która została kompletnie zniekształcona przez wątek. Zamieniono następstwo wydarzeń i związki przyczynowo skutkowe. Momentami czułem się, jakbym słuchał historii o tym, jakby Lenin musiał wywołać Rewolucję Październikową, zmuszony do tego klęską wojsk radzieckich w Bitwie Warszawskiej. Przy okazji uzyskałem kilka cennych informacji o działaniach operacyjnych i wywiadowczych. Okazuje się, że to, co ja przeżywałem jako spontaniczny i głęboki dramat rodzinny, z drugiej strony było przygotowaną w szerokim gronie, z udziałem znacznych sił i środków, precyzyjną ofensywą.

W drugim kroku, na bazie tak zniekształconego wątku, buduje się nową osnowę. Jako fakty przedstawia się własne przemyślenia i intencje. Nie ówczesne, ale obecne. Im słabsza pamięć, tym lepiej wygląda historia! Zresztą, przecież pamięć nie musi przeszkadzać, kiedy intencje są zdecydowane. Przez chwilę miałem taką jakąś zazdrość w sobie. Stąd tytuł tego wpisu. Po chwili sobie jednak pomyślałem, że może ja bym tak nie chciał. W trudnym procesie wychowania jedną z niewielu rzeczy, jakie udało się moim rodzicom mi wpoić, jest szacunek dla prawdy. I tak sobie myślę, że może właściwszym, niż wiersz Jana Brzechwy o żyrafie, odniesieniem dla tego wpisu byłby utwór tego samego autora o małpach…

Przy okazji muszę Państwa poinformować, że moje nadzieje wyrażone we wpisie sprzed ponad roku Jedna jaskółka nie czyni wiosny, a dwie? okazały się płonne. To raczej były taktyczne zachowania, a nie wyraz ludzkich uczuć.

Pozostaje do wyjaśnienia jedna kwestia – dlaczego umieściłem ten wpis w cyklu „Co jest najważniejsze”. Ja uważam, że najważniejsza jest własna twarz. Nie, nie, nie chodzi o stosowanie najlepszych kremów, ale o możliwość patrzenia w lustro bez obrzydzenia. Ostatnio się  jednak dowiedziałem, że kasa i satysfakcja z dokopania przeciwnikowi może być ważniejsza. No cóż, jak napisał Jan Brzechwa, „Niech Pan spojrzy na pawiana!”

GD Star Rating
loading...
A ja zazdroszczę żyrafie. Ja nie potrafię..., 4.4 out of 5 based on 5 ratings
Co jest najważniejszeOstatnie słowo ojcaPlemię, ród, klan, mafia… rodzina?
Ten wpis został opublikowany w kategorii rozstanie, o życiu, wspomnienia z sądu, relacje między rodzicami, mężczyźni i kobiety, przemoc, system wartości, historia. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 Responses to A ja zazdroszczę żyrafie. Ja nie potrafię…

Dodaj komentarz