Po ostatnich komentarzach Yerza (pozdrowienia) wpadłem w zły nastrój i pomyślałem, aby nie publikować tego postu, który już miałem ułożony w głowie. Ale może właśnie w takich chwilach odrobina światełka i radości przyda się nawet bardziej?
Bywa, że zacietrzewiamy się w walce, że skoncentrowani na przeciwniku i strategii prowadzącej do “zwycięstwa” zapominamy o celu. No dobra, nie zapominamy, ale przysłania go mgiełka rywalizacji. Tymczasem celem są nasze dzieci, ich zdrowe wychowanie i jak najlepsze relacje z obojgiem rodziców. Nasze wojenki nie powinny ich obchodzić ani dotykać. Jak jest to trudne, wiemy. Jednak dołóżmy starań.
Upływ czasu sporo łagodzi. Dziś nie wyczuwam już zbyt intensywnie wrogości BM Czytaj dalej
loading...