Więź dla opornych część 1 – piękne brzuszki

No i stało się. Test nie kłamał, ginekolog to potwierdził. Twoja kobieta jest w ciąży. Gdzieś w środku jej ciała taka tycieńka, mała fasolka mości sobie wygodne lokum na 9-mcy. Są obecnie w sprzedaży takie przesłodkie koszulki dla kobiet w stanie błogosławionym jak to dawniej mawiano. Na środku brzuszka bulaj i wyglądająca z niego pyzata buzia. Albo bobas pod parasolką i z drinkiem i w okularkach słonecznych leży sobie pod napisem: hotel mama all inclusive. Przesłodko, aż ciutek mdli.

Są wyznawcy poglądu, według mnie to taki odłam czcicieli znanego nam pomnika MP (Matki Polki), że ten stan to tylko sama błoga radość. Ot po prostu jedna wielka fiesta. Tymczasem ta fasolka zawładnęła po trosze jej ciałem i przekształca je sobie nie pytając o zgodę. Zmienia je na własną modłę, według własnych potrzeb. Dla tych wyznawców stan ten jest totalnie cudowny z założenia i absolutnie każda kobieta czerpie z niego tylko i wyłącznie radość i siłę. Na niepokój i wątpliwości nie ma tu najmniejszego miejsca. Tymczasem piersi bolą i rosną, brzuszek i to wszystko w środku ciągnie i się powiększa. Nie ma co prawda okresu, ale za to zwykle pierwszy trymestr związany jest z nudnościami itp. atrakcjami. A potem jak to mawiał Hitchcock jest już tylko gorzej Wink. Hormony hulają i trudno o stabilność nastrojów. Wyostrzają się zmysły. Nagle okazuje się, że kot tubylec, tupie wprost niemiłosiernie. Sąsiad dwa domy dalej gotuje w kuchni jakieś śmierdzące świństwa. Całe szczęście, że najczęściej kobieta zamienia się po trochu w misia no i sporą część tego czasu przesypia. Przecież musi mieć siły na tę przemianę.

Gdzie tu ta magia? A jednak coś według mnie w tym jest… Widać coś takiego u sporej części pań. Pomimo niedogodności tego stanu wyglądają wprost oszałamiająco. Twarz wręcz emanuje jakimś wewnętrznym światłem. Gdzieś to widziałem na płótnie, bodaj że u Rafaela. One wprost promienieją wewnętrznym spokojem i zadowoleniem. I najczęściej to One z czułością uśmiechają się głaszcząc po wypukłym brzuszku.

Tak, ale to nie jest tak, jak chcą nasi ortodoksi od MP, że wszystkie panie z automatu tak mają. Zwykle czynią tak kobiety, które wyczekały i wymarzyły sobie tego dzidziusia. Czekały na niego od dawna. Ze smutkiem witając co miesiąc objawy niepowodzenia nocnych działań. Pewne siebie i swoich oczekiwań. Pewne partnera czekają teraz już tylko na spełnienie i realizację tego aspektu swojego życia. One już z czułością i miłością myślą o swoim dziecku. Nawet jeszcze na długo przed jego poczęciem.

Co proszę, że nie zawsze tak jest? No coś pan. No tak pomnik mam oczernić. Że niby są kobiety które wpadły i nie cieszą się z oczekiwanego dziecka? Że niektóre uległy namowom partnera i środowiska i teraz z przerażeniem odkrywają, że nie są pewne czy sobie poradzą?

A tu nie uchodzi o czymś takim nawet pisnąć. To są kalumnie i herezje. U nas takie rzeczy się nie zdarzają. Nie wspominajmy o depresjach poporodowych. O kobietach, które pragną jedynie wyjść ze szpitala same, bez tego co z nich wyszło, też cicho. Sza… baczność! Przed pomnikiem i w lewo patrz…

Oczywiście, przecież czasem nawet i w najbardziej niesprzyjających okolicznościach u noszącej dziecko kobiety wytworzy się do niego przywiązanie. Choćby te ostatnie wydarzenia, gdy matka surogatka odmówiła oddania dziecka parze która za nie zapłaciła. Znam i bardziej drastyczne przypadki, nie mniej, aby nie dołować czytelników, pozwolę je sobie tu pominąć. Ale powiedzmy sobie to jasno. To nie jest żadna żelazna albo spiżowa pomnikowa reguła. Jeśli kobieta jest kochana i spełniona, to tu bez oporów tworzy się przywiązanie do abstrakcyjnego jeszcze dziecka. To tu bez żadnych przeszkód zadziała ten cudowny mechanizm natury, który ma gwarantować, że matka po traumie porodu nie odrzuci dziecka. Że mimo wyczerpania i zmęczenia będzie gotowa do podjęcia swojej roli tj. opieki i karmienia potomka. Czy tu trzeba jeszcze tego spiżu? Mi tam wystarczy naturalne piękno tego co jest.

No i wygląda na to że nie tylko my mężczyźni mamy problem z tym monumentem. A ja znowu, zdaje się, ruszyłem bardzo rozległy temat.

CDN.

GD Star Rating
loading...
Więź dla opornychWięź dla opornych część 2 – pępowinowy nurek
Ten wpis został opublikowany w kategorii siła stereotypu, miłość rodziców, być ojcem, być matką. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz