Nierozciągliwe…

Zobowiązałem się pod koniec tygodnia zabierać głos na gorący temat, dziś padło na “elastyczność we współpracy rodzicielskiej”.

Wątek rozpoczęty przez Olgierda (witam) rozdwoił się nieco na temat zasadniczy o potrzebie elastycznej współpracy pomiędzy rodzicami oraz o samej idei opieki przemiennej w najskromniejszej formie skutkujący wieloma pytaniami.

Niestety w sporach pomiędzy byłymi małżonkami w kontekście wspólnych decyzji rodzicielskich bardzo trudno jest określić kto odgrywa rolę Kalego, najczęściej to najsprawniej stosowana przemienność przez byłych małżonków. Piszę to z sarkazmem, ale praktyka rozwiązywania sporów tego rodzaju daje mi taki obraz sytuacji.

Zmiana miejsca pobytu dziecka związana z przeniesieniem na osobę drugiego rodzica głównego ciężaru opieki nie jest żadnym przerzucaniem. Już Grecy zakładali i wdrażali zasadę przemienności opieki i wychowywania dzieci pomiędzy rodzicami, a co ważne kobietami i mężczyznami. Dotyczyło to zarówno chłopców jak i dziewcząt (choć mniej).

Dzieci mają prawo wiedzieć, że dwoje rodziców je kocha, że oboje chcą spędzać z nimi jak najwięcej czasu, że rozwód dotyczy jedynie odrębnego życia rodziców. Ponadto dzieci mają prawo wiedzieć, że nie mają szansy na rozgrywanie “nieczystych meczy” z wykorzystaniem zwaśnionych rodziców. To pozwala im zachować świadomość, że w sprawach wychowawczo opiekuńczych rodzice są jednością mimo rozwodu.

Wszelkie badania wykazują, że dziecko dobrze odnajduje się w uporządkowanym świecie jasnych zasad i reguł.

Funkcja “Ojciec popychadłem w rodzinie” dotyczy nie tylko opcji z rozwodem, również takie klimaty domu rodzinnego skutkują negatywnie na dzieci w rodzinie pełnej, ba niekiedy źródła konfliktu pomiędzy małżonkami odnajdujemy właśnie w doświadczeniach z dzieciństwa (ślady i wzorce) kiedy żona nie potrafi znieść “hardej” postawy męża, bowiem nosi wzorzec ojca który się na wszystko zgadzał i to mama wyznaczała role w domowym teatrze działań.

Z przeprowadzanych obserwacji pozwalam sobie wyciągać wniosek, że fakt bywania dziecka w różnych środowiskach rodziców po rozwodzie (często w nowych związkach, z nowymi rodzinami) raczej pozytywnie wpływa na wszechstronny rozwój niż go spowalnia.

Ilość bodźców edukacyjno-rozwojowych płynących od Mamy, Taty, Cioci, Wujka i nowego rodzeństwa jest wartością dodatnią, a nie powodującą regres rozwojowy czy emocjonalny.

Ważne, by dziecko będąc z drugim rodzicem nie musiało udawać, że pierwszego nie ma.

Niech ojcowie przygotowują z dzieckiem laurkę na Dzień Matki, niech matki pilnują obchodzonych rocznic taty. Niech dzieci bez lęku mówią: “Tato, a mama powiedziała żebym….” i oczywiście w sytuacji odwrotnej też. Niech przy łóżeczku dziecka stoi fotografia mamy kiedy nocuje ono u taty.

Dziecko czerpie doświadczenie, wzorce, zasady od obojga rodziców. Dziecko cieszy się widząc radosnych rodziców. Rodzina zrekonstruowana to dla dziecka też rodzina, choć wujek nie jest tatą, choć ciocia nie jest mamą, dzieci widzą ład który je uspakaja. Dzieci nie pragną rodziców w stanie wojny, przecież rozwodzimy się by dzieci nie były świadkami konfliktów, więc po rozwodzie, jeśli miał mieć sens, oszczędzajmy im tego widoku.

Rodzice nie są skopiowani, czy przed czy po rozwodzie są różni, stawiają różne wymagania, okazują odmiennie rodzicielską troskę, miłość, dziecko czerpie właśnie z tej różnorodności. Skoro dysonans poznawczy nas rozwija, nie zaszkodzi on i naszym dzieciom.

Na marginesie przypomnę, że mniej więcej przez pierwsze pięć lat życia uczymy się połowy umiejętności które posiądziemy przez całe swoje życie.

Dzieci obwiniają się za rozwód rodziców wówczas kiedy stają się argumentem przetargowych w sporach przed i po rozwodzie. Wersja, że wszystkie i zawsze jest na  szczęście stereotypem.

GD Star Rating
loading...
Co mówią inni (Andrzej)Mój Tato czy tata?
Ten wpis został opublikowany w kategorii co mówią inni i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 Responses to Nierozciągliwe…

Dodaj komentarz