Opieka równoważna – dwa domy

Częstym argumentem przeciwko opiece równoważnej jest ten o stabilizacji, tak potrzebnej dziecku do prawidłowego rozwoju. Każde dziecko ma mieć swój jeden kąt, do którego wraca i w którym czuje się dobrze, który jest jego domem i azylem. Dość ciężko przyjąć mi ten argument, bo doświadczenie i obserwacja nie wskazują, aby dla rozwoju dziecka szczególne znaczenie miał kawałek podłogi. Istotne dla dziecka i dla każdego innego człowieka są więzi z innymi ludźmi. Z rodzicami, rodzeństwem, grupą rówieśniczą…

Znam wiele osób, które dość często się przeprowadzały – nie dostrzegłem żadnego negatywnego wpływu na osobowość dzieci. Kochają rodziców zarówno w jednej dzielnicy, jak w drugiej, ba – nawet będąc w innym mieście odnajdują się znakomicie w nowych grupach i w nowym domu.

Moje własne życie jako dziecka (nie było częstych przeprowadzek, raptem 3 do 18.roku życia) nie koncentrowało się wokół domu. Równie dobrze czułem się u babci czy dziadka, u kolegi ojca na wsi, a w wakacje pomieszkując na działce znajomych. Dom był miejscem do spania, gdy już naprawdę nie można było dłużej zostawać na podwórku. Może dziś rola podwórka jest inna i dzieciaki wolą spędzać czas w internecie, ale i tak nie uważam, że ograniczanie im świata do 4 kątów i zawężania bodźców do jednego typu jest pożądane.

Nie znalazłem też przekonujących dowodów w badaniach nt. opieki naprzemiennej. Wręcz przeciwnie – mnogość doznań i zmienność otoczenia w dzieciństwie tworzy ludzi o szerokich horyzontach, elastycznie dopasowujących się do zmiennych warunków. Kiedyś o takich ludziach mówiło się z pewną estymą „Ten to z niejednego pieca chleb jadł”. Zwykle dotyczyło to ludzi starych, doświadczonych, ale – jak wiadomo – świat przyspieszył. Dlaczego więc nie potraktować tej niemiłej okazji, jaką jest rozstanie rodziców, do czegoś potencjalnie interesującego – stworzenia dzieciom świata bogatszego niż tzw. jeden dom?

Zresztą, niechby choć jedna z osób zajmujących się tym tematem zawodowo (szczególnie chodzi mi o prawodawców i psychologów zaludniających RODKi) poszperała w literaturze i próbowała faktycznie zgłębić temat; byłby to jakiś krok do przodu. Tymczasem z jakichś powodów (moim zdaniem powód jest jeden – lenistwo) nie czyni się tego, wygodniej jest tkwić w dogmacie o potrzebie stabilności środowiska dziecka. Wg mnie dziecko czuje się stabilnie w układzie, w którym kochane jest w dwóch domach przez oboje rodziców. Takie jest zresztą moje doświadczenie osobiste. Na mocy ugody sądowej PiJS spędza w każdym miesiącu 20 dni z Mamą (BM), 10 dni z Tatą – wprawdzie mieszkam i pracuję poza jego miastem zamieszkania, ale udało się w pracy tak rzecz ustawić, aby realizować tę formę opieki. Przez okres 2 x 5 dni Syn mieszka ze mną. Jest to taki sam Jego dom, jak ten u Mamy; czuje się w nim podobnie dobrze; uczy się w nim nieco innych rzeczy niż u Mamy, ale nie widzę, aby to bogactwo doznań stanowiło jakikolwiek uszczerbek dla poczucia bezpieczeństwa.

Większość ludzi po rozwodzie dalej żyje w tych samych miejscowościach i ustalenie jeszcze bardziej symetrycznych form opieki (np. tydzień z Mamą, tydzień z Tatą) w ogóle nie stanowiłoby problemu w typowym przypadku.

Uszami wyobraźni już słyszę: „A co, jeśli jedno z rodziców dalej mieszka w Ustrzykach Dolnych, a drugie przeprowadzi się do Świnoujścia?” Nie wiem, po co aż tak zagłębiać się w tego typu teoretyczne przeszkody, które nie mają miejsca, a w każdym razie statystycznie nie mają znaczenia.

Proszę zważyć, że w troszeczkę większym kraju jak USA opieka równoważna obowiązuje jako modelowa po rozwodzie i świat dalej się kręci w tę samą stronę – a w skrajnych przypadkach dziecko regularnie co pół roku zmienia szkołę.

Podsumowując – wszelkie niedogodności życia na dwa domy wydają mi się grubo przesadzone. Owszem, wymaga to pewnych umiejętności organizacyjnych, ale w zamian dziecko ma nadal oboje kochających równoprawnych rodziców, dzielących radości i ciężary jego wychowania. Moim zdaniem warto ten wysiłek podjąć, kiedy tylko jest to możliwe. Czyli w zdecydowanej większości spraw.

GD Star Rating
loading...
Opieka równoważna - dwa domy, 3.0 out of 5 based on 2 ratings
Opieka równoważnaOpieka równoważna – wprowadzenieOpieka naprzemienna tylko pod warunkiem porozumienia
Ten wpis został opublikowany w kategorii być ojcem, prawo i praktyka, ogólne, opieka nad dziećmi, psycholodzy, psychiatrzy, badania, decyzje w ważnych sprawach dzieci, opieka równoważna, siła stereotypu i oznaczony tagami , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

6 Responses to Opieka równoważna – dwa domy

Dodaj komentarz