Czemu opieka równoważna to kiepski pomysł?

Umiejętność zaprzeczania rzeczom oczywistym niektóre osoby i grupy społeczne opanowały do perfekcji. Niby nie powinno to już dziwić, a jednak ciągle jakoś mnie to dotyka i uwiera. Grendela napisałem w formie przestrogi dla ojców myślących, że pójście łatwą ścieżką jaką jest pozostawienie wszystkiego byłej i odcięcie się od tego w celu szukania nowego szczęścia, to niekoniecznie dobry pomysł. Komu coś takiego świta niech to przeczyta i zada sobie pytanie czy stać go na swojego prywatnego Grendela.

Ale już propozycja aby „skierować do ojców w formie przestrogi” statystykę przytoczoną przez Olgierda to szczyt obłudy. Najpierw statystyka, którą nam przytoczył Olgierd była pluciem na matki, a teraz to jednak jest statystyka? Ona powinna być przede wszystkim rozważona przez RODK i sądy, które bezkrytycznie ferują wyroki pt. facet to alimenty i nic więcej. Ojcowie, tj. ci mężczyźni którzy zasługują na takie miano, doskonale czują tę statystykę całym sobą, oni nie muszą jej czytać ona jest w nich. Oni wiedzą jak rozpaczliwie ich dzieci potrzebują z nimi kontaktu.

Dlaczego jest taki wielki opór przed opieką równoważną? Bo obecna sytuacja, w której kobieta może bezkarnie niszczyć mężczyznę przy okazji rozwodu, to kiełbasa wyborcza polityków w spódnicach. Tu nie chodzi o mężczyzn i ich zdolności opiekuńcze. Tu nie chodzi również o dobro matek i dzieci! Udawanie, że tych statystyk nie ma, jest tu świetnym przykładem. Co, poza korzystnym rozwodem, mają wam do zaproponowania? Gdyby faktycznie chodziło o zabezpieczenie dobra, dzieci opiekę równoważną wprowadzono by u nas powszechnie.

Dlaczego wciąż pali się w tej sprawie takiego głupa? Bo to jest nic innego, jak właśnie przesłanie „skierowane do ojców w formie przestrogi”. Panowie mężowie pozostający w związkach a posiadający dzieci, macie być grzeczni bo jak nie droga „wife” zaciągnie do sądu, a tam już was jej siostry w jajnikach pięknie urządzą. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi albo o władzę albo o pieniądze, a najlepiej jak o obie te sprawy.

Mamy magiczny trójkąt – sądy rodzinne zainteresowane politycznym umocowaniem i korzyściami z tego płynącymi, politycy w spódnicach, którzy potrzebują możliwie szerokiego poparcia wyborców no i wyborców – panie żony – zainteresowane trzymaniem krótko ich facetów w domu. Fatalny układ wzajemnych korzyści. Ilu mężów słyszy – jak nie będziesz robił tego, co ja chcę, to się z tobą rozwiodę? I co? Ano widzi facetów rozpaczliwie walczących o to, aby być czymś więcej, niż comiesięcznym wpływem na konto. Obojętność systemu i nasza bezradność przy próbach zmiany sytuacji to dowód dla niego na to, co ona mu może zrobić. I tak ma zostać! Bo co to za groźba jest! Rozwód i opieka równoważna? Ależ, Kochanie, już możesz otwierać mi drzwi. Pakuję się. Laugh

Niestety panowie nie jestem jak Olgierd aż takim optymistą. Myślę, że opór będzie wielki. Kto na to pozwoli? Kto odda taki atut! W imię czego? Nadal będzie ściema, że takich statystyk nie ma. A jak są, to tylko my powinniśmy się nimi przejmować, że to nasz ojcowski krzyż. Że takie tam cuda jak opieka równoważna to nie u nas.

Trzeba nam tak po męsku spojrzeć prawdzie w oczy i zastanowić się jak przerwać ten zaklęty krąg interesu.

GD Star Rating
loading...
Opieka równoważnaRodzice równo ważąOpieka równoważna – wprowadzenie
Ten wpis został opublikowany w kategorii sądy, urzędy, instytucje, siła stereotypu, rozstanie, być ojcem, relacje między rodzicami, prawo i praktyka, mężczyźni i kobiety, dyskryminacja, opieka równoważna, opieka nad dziećmi, decyzje w ważnych sprawach dzieci. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

105 Responses to Czemu opieka równoważna to kiepski pomysł?

Dodaj komentarz