Propaganda rzetelności! Rzetelność propagandy!

Albert Einstein powiedział kiedyś: „Są dwie rzeczy nieskończone na tym świecie. Wszechświat i ludzka głupota. Przy czym nie mam pewności co do tego pierwszego.” No i okazuje się, że być może z wątpliwościami co do tego wszechświata miał rację. Naukowcy przebąkują już coś o jego skończoności. Głupota ludzka nadal ma się dobrze, a nawet, powiedziałbym, znakomicie. Za nic ma granice i kordony. Jeszcze trochę i okaże się, że nawet pojęcie nieskończoności jest dla niej ciut za ciasne.

Zajrzałem sobie tu i tam. I na jednym z portali internetowych znalazłem taki oto akt samouwielbienia ze strony pewnej pani nazywającej się feministką. Cytat z głowy ale zachowuje sens. „My feministki używając argumentów musimy posługiwać się rzetelnymi statystykami. Nasi przeciwnicy nie muszą i nie robią tego odwołując się do przekonań.” Przyznam się, że myśl Einsteina od razu pojawiła się w mojej głowie. W momencie użycia słowa rzetelność w powiązaniu z feminizmem. Zestawienie tak abstrakcyjne i niestosowne jak frak i walonki.

Najlepiej kwestię rzetelności badań i sondaży robionych na zlecenie różnych fajnych organizacji podsumowała znajoma, dyplomowana socjolog. Stwierdziła, że obecnie w zamawianiu badania kluczowym elementem jest umowa, na podstawie której je się zamawia. Podstawowym problemem prawnika formułującego umowę jest – jak ją napisać, aby zamawiający nie musiał płacić za to badanie jeśli nie spełni ono jego założeń. I co mają zrobić biedni badacze? Albo bezrobocie, albo klepanie wyników tak, aby trafić dokładnie w gust zamawiającego. Kto dziś w tym kraju ma kasę na badania? No i po owocach ich poznacie…

Opieranie argumentacji w sporze na „takich rzetelnych” danych i statystykach ma pewien określony rodowód. Pamiętam dobrze wujka mojego kolegi. Był zagorzałym komunistą, takim z przekonania. W swoim czasie został przeszkolony w takim właśnie sposobie prowadzenia sporów – zasypywaniu oponenta potokiem nie ulegających dyskusji „faktycznych danych statystycznych”. Jeszcze w roku 1990 potrafił czarno na białym wykazać nadciągający tryumf socjalizmu i mający nastąpić upadek kapitalizmu. Wiele wskazuje, że co do tego ostatniego miał trochę racji. Jednak tryumf socjalizmu nie całkiem mu wyszedł. Ale… cóż to była za argumentacja! Głupota? Patrz pierwszy akapit.

Przykładem takiego rzetelnego posługiwania się danymi niech będzie artykuł który pozwolę sobie tu przytoczyć – Od Redakcji: Skróty myślowe Jarosława Gowina.

„Według szacunkowych badań ofiar przemocy jest 800 tys. rocznie. 150 z nich umiera co roku w wyniku tzw. nieporozumień domowych (swoją drogą ciekawy eufemizm).”

I te szacunkowe badania krążą już odbite w wielu innych tekstach. Tak pewne, jak ten wyśmiewany przez panie średniowieczny dogmat wiary. Umacniają się w myśl słynnej zasady dr. Josepha Goebbelsa o stawaniu się prawdą przez powtarzanie czegoś tysiąc razy.

Pozwolę sobie mieć wątpliwości do tych danych. A już zestawienie 800 tyś. „szacunkowych” ofiar i 150 denatów to zwykłe perfidne nadużycie (denaci są tu podani jako pewnik, a skąd te dane?). Do tego, zwracam uwagę, pisze się tu o ofiarach nie wspominając o płci, ale cały artykuł i zgiełk zasadza się na „przemocy wobec kobiet”. Demagogia, socjotechnika i artystyczne wręcz wykręcanie kota ogonem. „Rzetelność” pełną gębą. Polecam tu dla porównania oficjalne statystyki przemocy z Policji. Co tu mamy? Ok. 600 tyś interwencji rodzinnych policji rocznie. W tym dotyczące przemocy 70 tyś. Liczba ofiar wg. procedury niebieskiej karty – 113.546. wg. Liczba ofiar wg. Policji 150 tyś. Liczba sprawców 72 tyś. – tak oczywiście w większości mężczyźni.

Jak wobec tego dokonano tych szacunków? Znawcy tematu zajmujący się problemem kreatywnej propagandy twierdzą, że panie podają w tym miejscu z zasady ilość interwencji policji w sprawach rodzinnych. Uznając, że wszystkie to sprawy przemocy. Bo rodzina to przecież patrix i przemoc w czystej postaci. I widać, ze względu na szczególnie paskudnie patriarchalny charakter polskich mężczyzn, dostali oni bonus – jakieś 200 tys. ofiar rocznie górką.

A co ja im będę żałował, a niech mają, należy się im, powiedział rzetelny badacz rzetelnie ssąc swój wątpliwej czystości paluch. Grunt, żeby mi za te badania jednak zapłaciły. No nie wiem… u mnie ciekawe pytania prowokuje zestawienie tego artykułu i tych statystyk.

No i pewnie ciąg dalszy nastąpi.

GD Star Rating
loading...
Propaganda rzetelności! Rzetelność propagandy!, 3.5 out of 5 based on 6 ratings
Walka z przemocą czy z rozsądkiem?Zaciekły bój z przemocą (część 8.)Wdowcy serialowi
Ten wpis został opublikowany w kategorii siła stereotypu, mężczyźni i kobiety, przemoc, dyskryminacja. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

7 Responses to Propaganda rzetelności! Rzetelność propagandy!

Dodaj komentarz