Z wizytą w biurze poselskim…

Wraz z Forum Matek oraz przedstawicielem Porozumienia Rawskiego miałem możliwość uczestniczenia w spotkaniu z panią poseł Joanną Fabisiak z PO.

Celowo nie użyłem słowa przyjemność, bo rozumiejąc wypadki losowe, jak zwichnięta ręka, nie bardzo rozumiem problem, jaki sprawia oddzwonienie do kogoś, z kim się jest umówionym i przesunięcie spotkania. Rozumiem też, choć nie podzielam, że Forum Kobiet jest bardziej medialną i na pewno bardziej nośną grupą dyskryminacyjną, (przy tym zapewne ładniejszą) niż grupa mężczyzn, którzy na skutek działalności sądów oraz swoich byłych żon i partnerek, o ile można użyć tego słowa w odniesieniu do kogoś, kto brutalnie niszczy drugiego człowieka i depcze jego więzi z własnym potomkiem.

Zadziwiające jest też, jak lekko traktuje się w kraju problem, który nas nie dotknął. Cóż, pomóc samotnej ciężarnej jest zapewne łatwiej, bo i brzuch widać i pewnie łatwiej uwierzyć, że ojciec dziecka to pijak i złodziej – w końcu 97% mężczyzn w Polsce jest takich. A tak swoją drogą to pomoglibyście ciężarnej matce gdyby twierdziła, że ojciec dziecka jest naprawdę porządny? Patologia ojcostwa jest według pani poseł  powodem, dla którego te 97% nie dostaje opieki nad dziećmi, bo przecież „są patologie”. Nikt nie wie ile i gdzie, ale są, dlatego ci, którzy chcą być pełnowartościowymi rodzicami chcącymi uratować swoje dzieci, tracą czas na rozmowy o tym, do czego cały cywilizowany świat doszedł dwudziestolecia temu. Po co korzystać z czegoś, co może dać szansę naszym dzieciom i wnukom, skoro nawet posłowie nie wiedzą, co się dzieje z projektami ustaw, które są w komisjach parlamentarnych? Problem opieki naprzemiennej jest tak ważnym i wszechobecnym priorytetem dla parlamentarzystów, że muszą korzystać z pomocy wykształconych psychologów i autorów fachowych publikacji, żeby zmierzyć się, z faktem, że dziecko potrzebuje ojca.

Pewnie nawet gdybyśmy wybili te wszystkie czarne ojcowskie owce niczego by to nie zmieniło, bo pewna bardzo medialnie „dyskryminowana” grupa społeczna samotnych matek straciła by przywileje, a nikt nie lubi tracić czegoś, co mu się „słusznie należy”. Do słusznie należących rzeczy wlicza się: mieszkanie lub dom męża lub wspólne, chociaż to on
płacił raty, comiesięczny haracz za niemożność opieki nad własnym dzieckiem płacony „do rąk matki”, samochód oraz przede wszystkim słusznie należąca się maszynka do zarabiania pieniędzy, czyli własne dziecko, bo bez tego cały ten misterny plan wziąłby w łeb.

Nie sądzę, abyśmy tym spotkaniem coś wskórali, pewnie alienujące matki i babki już się cieszą na samą myśl o utrzymaniu status quo i myślą, że w kolejnych wyborach znów pójdą głosować na panią poseł. Szkoda tylko, że w swej bezdennej zawiści ze strony alienujących i ignorancji z drugiej nie widać, że rodzicem się jest, a posłem bywa. Niezwykłym i gorzkim dla mnie staje się fakt, że przedstawiciel narodu w czasie 4 swojej kadencji w sejmie nie widzi (a może nie chce zauważyć), że patologią w tym kraju jest system orzekania i przepisy służące kreowaniu samotnych matek, kosztem ich własnych dzieci…

Epilog? No właśnie nie wiadomo czy epilog, bo kilka dni później przy okazji wizyty innego przedstawiciela narodu część delegacji o której wspomniałem ponownie spotkała panią poseł. Zagadnięta o materiały, które zostawiliśmy w czasie ostatniego spotkania, oznajmiła, że się z nimi zapoznała i nie wiedziała, że tak w naszym kraju jest i że jest to tak duży problem. Nie wnikajmy w prawdziwość tych wyjaśnień – przyjmijmy, że są one szczere. Wygląda na to, że przeceniliśmy naszych parlamentarzystów w kwestii znajomości problemów naszego społeczeństwa, ale nie doceniliśmy możliwości zrozumienia tychże problemów. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że nauka nie pójdzie w las, a inni pójdą w ślady pani poseł, bo dla naszych dzieci nie jest ważne, jakie ugrupowanie reprezentuje parlamentarzysta – ważne,  żeby prawo i orzecznictwo przestało dyskryminować dzieci i dzielić rodziców na pierwszo- i drugoplanowych. Marzy mi się dzień, kiedy 460 posłów i cała setka senatorów zagłosuje za poprawkami do KRiO i innych ustaw tak, by każde dziecko mogło mieć to na co zasługuje – OBOJE RODZICÓW.

GD Star Rating
loading...
Ten wpis został opublikowany w kategorii miłość rodziców, zespół alienacji rodzicielskiej, być ojcem, PA i PAS, być matką, prawa dziecka, prawo i praktyka, prawa rodzicielskie, mężczyźni i kobiety, system wartości, dyskryminacja, opieka równoważna, opieka nad dziećmi, decyzje w ważnych sprawach dzieci, sądy, urzędy, instytucje, organizacje i ruchy, siła stereotypu, alienacja rodzicielska. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

42 Responses to Z wizytą w biurze poselskim…

Dodaj komentarz