Wielu z nas mieszka oddzielnie od naszych dzieci po rozwodzie. Często bywa tak, że nasze dzieci mieszkają nie tylko dziesiątki, ale i setki kilometrów od naszego miejsca zamieszkania. Nieważne dlaczego tak się dzieje. Ważne, że znajdujemy się w takiej a nie innej sytuacji życiowej. Koszty utrzymania po rozwodzie bardzo wzrastają. Dlatego też, jeżeli uda się już uzbierać pieniądze na bilet czy benzynę aby pojechać do naszego dziecka, to pozostaje kwestia noclegu. Raczej nie można liczyć na to, że matka dziecka przenocuje nas pod swoim dachem. Wcale bym się nie zdziwił, gdybym usłyszał tutaj historie o nocowaniu w samochodzie albo pod chmurką.
Sądzę, że powinniśmy pomóc ojcom chcącym być jak najbliżej swoich dzieci mimo tego, że muszą przemierzać wiele kilometrów do nich. Ojcowie z miejscowości, do której zmierza ojciec chcący być ze swoim dzieckiem, mogą przenocować pod własnym dachem ojca jadącego do dziecka. Kawałek podłogi, śpiwór i karimata wystarczą bardzo często do tego, aby komuś pomóc. Możemy w ten sposób zyskać przyjaciół, ale także człowieka, który może nas wysłuchać i wspomóc radą dzieląc się doświadczeniami.
Taka wzajemna pomoc już działa, co prawda nie w Polsce ale w Niemczech warto jednak brać dobry przykład z naszych sąsiadów. „Mój tatuś przyjeżdża” – nowa inicjatywa oferująca bezpłatne noclegi dla rozwodników. A tutaj jest strona niemieckiego projektu „mein papa kommt”.
loading...
4 Responses to Mój tatuś przyjeżdża