Poczytaj mi, Tato!

Czasem słyszy się kontrowersyjne tezy, że Polska jest państwem głupków. Że prawo też mamy głupie, bo przecież społeczeństwo głupków wybiera sobie ustawodawców-głupków spośród podobnie mądrych inaczej polityków.
Gdy czyta się raport z najnowszych badań czytelnictwa w Polsce, właściwie wypada się zgodzić. Wiele spraw staje się nagle jaśniejszych.
Można o tym poczytać tutaj. Ostrzegam – tekst dla ludzi o mocnych nerwach. 
Najbardziej przykre są dla mnie fragmenty dotyczące osób wykształconych oraz porównania z innymi krajami. W Polsce poziom czytelnictwa to 44% (odsetek ludzi, którzy w ogóle mieli kontakt z książką, w tym również słownikiem, encyklopedią, albumem), a we Francji i Czechach odpowiednio 70 i 80%!

Chciałbym na tym tle pogratulować naszym Czytelnikom, bo już sama obecność u nas i czytanie tekstów dłuższych niż 3 ekrany plasuje Państwa w gronie elity. Pewnie głównie moich, bo chyba mam największe problemy ze zwięzłością. Heh

Wydaje się, że naszego syna jakoś nam, obojgu rodzicom, udaje się do czytania nakłonić – przede wszystkim własnym przykładem. Nie twierdzę, że bez trudu. Smile
Czy to jest ważne? Pewien fragment cytowanej notki wskazuje, że tak. W pełni się zgadzam:

Od lat wyraźnie widać, że czytelnictwo dzieli: rozkład czytających i nie czytających pokrywa się z mapą społecznego wykluczenia. Nie czytają mieszkańcy wsi i małych miast, rolnicy, osoby bezrobotne i uważające się za ubogie, renciści i osoby po sześćdziesiątce. Czytają: mieszkańcy miast liczących powyżej pół miliona, przedsiębiorcy i ludzie dobrze sytuowani. (…) Bez kompetencji, które wiążą się z czytaniem, szanse osób nieczytających na rynku pracy są zdecydowanie mniejsze niż tych, którzy czytają. Powinniśmy zadbać o dzieci wykluczonych z czytania. Jeśli nie wyposażymy ich w kompetencje do czytania i rozumienia tekstów, prawdopodobnie podzielą los swoich rodziców i lepszy świat będą oglądać wyłącznie w telewizji.

Ciekawą książką, którą chciałbym Państwu polecić, jest “Niebezpieczna KSIĄŻKA DLA CHŁOPCÓW” autorstwa Gonna i Hala Igguldenów. Droga jak zaraza, ale za to bardzo staranna edytorsko. Do czytania samemu i razem z dzieckiem. Jeśli dziecko miałoby czytać samodzielnie, trzeba mieć zaufanie do jego rozsądku i raczej nie powinno to być dziecko młodsze niż 8-9 lat – niektóre pomysły niosą ryzyko uszkodzeń siebie i innych (np. zbudowanie sobie łuku albo procy). Książka – jak życie – tworzy całkiem odmienne nastroje: od smakowania fragmentów literackich do chęci praktycznego przerabiania rozdziałów majsterkowo-technicznych (w tym nauki składania samolotów z papieru oraz puszczania kaczek). Rozdziały JAK DZIAŁA ŚWIAT pomysłowo rozsiane po książce są źródłem wiedzy albo nieocenioną pomocą nawet dla dorosłych zaskakiwanych pytaniami typu “Dlaczego niebo jest niebieskie?” albo “Jak to się dzieje, że statki żeglują pod wiatr?”. Cóż, część praktycznych spraw umyka w nudnym rygorze edukacji, a czas dokonuje reszty.
Wiem, że gdybym dostał taką książkę w dzieciństwie, na pewno byłbym skuteczniejszym i szczęśliwszym mężczyzną. Choćby dlatego, że wiedziałbym, jakie rzeczy trzeba mieć zawsze przy sobie. Trochę zepsuję niespodziankę, ale zdradzę: porządny scyzoryk (wiadomo, Swiss Army), kompas, chusteczka do nosa, pudełko zapałek, szczęśliwą kulkę (?), igłę z nitką, ołówek i papier (zawsze?), latarkę, lupę, plastry i haczyki wędkarskie. Smile

Książka idealna na prezent, a idą święta.
Życzę miłej lektury i pysznej zabawy z odkrywania świata.

Jeśli ktoś podejmie się wskazania podobnej “Biblii” dla dziewczynek, zanim staną się fantastycznymi kobietami, będziemy mieć komplet.  Z góry dziękuję w imieniu rodziców małych dam.

GD Star Rating
loading...
Ten wpis został opublikowany w kategorii ogólne i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz