Ostatnio przy okazji Akcji 207 informujemy Państwa o kontaktach z mediami. Nie zawsze jest różowo, niekiedy nasze potrzeby się nie spotykają, ale rozmowy zwykle przebiegają w atmosferze szacunku, są próbami zrozumienia, niekiedy nawet następuje rewizja poglądów.
Niestety – poza dziennikarstwem rzetelnym mamy też przykłady innego typu.
Nie można napisać do autora (autorki) – nie podał (-a) imienia ani nazwiska.
Notka porusza ważny temat alimentów na kanwie inicjatywy środowiska komorników polegającej na założeniu portalu dla rodziców samotnie wychowujących dziecko, jak skutecznie dochodzić swoich praw. Sama idea jest może i chwalebna – zakładając, że komornikom nie chodzi o ich wynagrodzenie. Wielu rodziców uchyla się od obowiązku alimentacyjnego, co jest wysoce niewłaściwe oraz w większości przypadków dzieje się z krzywdą dziecka.
Niemniej notka zawiera szereg dziwnych lub nieprawdziwych stwierdzeń. Oto sprawy, które budzą moje wątpliwości:
- w artykule przewija się w negatywnym kontekście słowo „alimenciarze”. Naprawdę nie ma innych określeń? Co jest złego w samym fakcie bycia zobowiązanym? Dlaczego do jednego wora wrzuca się uchylających się (z własnej nieprzymuszonej…) i tych, którzy nie są w stanie płacić? Jestem alimenciarzem i jestem z tego dumny, panie redaktorze (pani redaktor)!
- wypowiedź pani prezes fundacji pomagającej ofiarom owych alimenciarzy: „Samotne matki, a coraz częściej ojcowie, nie wiedzą nawet, do kogo się zwrócić o pomoc w wyegzekwowaniu alimentów”. Dlaczego nie wiedzą? Forów z dobrymi radami są setki! Wystarczy kliknąć. A jeśli te osoby nie korzystają z Internetu, co im da portal komorniczy? Kolejna sprawa – „coraz częściej ojcowie”? Od lat nie zmienia się % przyznawania opieki ojcom. Statystyki przedstawiałem w jednym z ostatnich wpisów.
- „Z danych Krajowej Rady Komorniczej wynika, że obecnie w Polsce komornicy prowadzą ponad 500 tys. egzekucji alimentów, a postępowanie trwa średnio 18 lat, czyli od urodzenia się dziecka do uzyskania przez nie pełnoletniości.” Słucham?! Przyjrzyjmy się tym liczbom. W rekordowym rozwodowo roku par z dziećmi było 40.000, czyli aby dojść do liczby 500.000 potrzebne jest 12,5 takich rekordowych lat, no i pod warunkiem, że żaden ze zobowiązanych nie płaci!!! Mateusz płaci, Józek płaci, ja płacę… Któryś z Was, panowie kilkakrotnie i przez kilka żyć zalega!!!
Teraz te 18 lat – liczba równie niewiarygodna. Sprawa u Mateusza ruszyła po 6 dniach. Więc już ta średnia może być podważona, bo nawet gdyby WSZYSCY dłużnicy nie płacili przez 18 lat (Niemożliwe!!! Wszyscy? To co robią komornicy? I skąd kilka tysięcy skazanych za niepłacenie?), już przypadek Mateusza zaniżyłby ją dość znacznie. A przecież nie jest tak, że wszyscy są zobowiązani od 1. dnia życia dziecka. Zwykle kilka – kilkanaście lat żyje się w pełnej rodzinie. Nawet jeśli dodamy okres nauki u części uprawnionych, ta liczba jest grubą przesadą. - „Średnia suma alimentów przyznawanych przez sąd na dziecko wynosi zaledwie 300 – 350 zł na miesiąc”. Skąd te dane? Brak źródła w artykule. Mnie wydają się wyssane z brudnego pismaczego palucha. Ministerstwo Sprawiedliwości podaje kompletnie inne kwoty – przytaczałem je już kiedyś za red. Klukowską z jej o niebo lepszego opracowania o alimentach w GW (ostatnio średnia to ok. 500 zł).
Dziennikarz-anonim może sobie bzdury pisać. Ale że szacowna Rzeczpospolita puszcza takie kłamliwe gnioty z tezą, zwyczajnie mnie oburza!
loading...
12 Responses to Notka w Rzepie – alimenty a rzetelność dziennikarska