_PM_, trzymając pod rękę _MPM_ mija mnie na korytarzu szkoły mojego dziecka. Oboje ostentacyjnie patrzą w inną stronę. Do tego się już przyzwyczaiłem. Znajomi i przyjaciele _PM_ nie rozmawiają ze mną. Kiedy dochodzi do sytuacji, w której nie da się mnie uniknąć, są zestresowani i zachowują się sztucznie. Nie wszyscy, ale ci, którzy jasno się opowiedzieli po jej stronie.
Oczywiście pierwsi, którzy stanęli po stronie _PM_ w czasie rozstania byli jej rodzice – _BPM_ i _DPM_, Różnie to wyglądało, nigdy nie było łatwo. Dlatego zastanawia mnie, co się ostatnio wydarzyło.
W sądzie na korytarzu stanęliśmy oko w oko z _DPM_. Nie odwrócił się, nie udał, że nie zauważa. Wyciągnął rękę i przywitaliśmy się. To wyglądało całkiem naturalnie. Nie mówię, że serdecznie, ale normalnie. Na zakończeniu szkoły ja byłem z _KS_, _PM_ przyszła z całą rodziną – dziećmi, mężem, rodzicami. Oczywiście siedzieli wszyscy razem w jednym miejscu, mnie nie zauważali, i jedynie _DS_ i _JC_ do mnie podeszli. Ale… kiedy uroczystość się kończyła, zaczął się poczęstunek, podeszła do mnie _BPM_. Sama podeszła, przywitała się ze mną i z _KS_. Zauważyła, że urósł, życzliwie coś powiedziała.
To na pewno nie przełom, ale może da się kiedyś żyć normalniej? Wyjść z oblężonych twierdz?
loading...
17 Responses to Jedna jaskółka nie czyni wiosny, a dwie?