Jakiś czas temu stała się rzecz niewiarygodna. Moi przyjaciele (para różnopłciowa) poprosili mnie o zostanie świadkiem wejścia przez nich w związek małżeński. Doniosła to chwila, jestem zaszczycony i w ogóle. Ale że też poprosili mnie, którego doświadczenia i poglądy skłaniają raczej do sceptycyzmu wobec zjawiska formalizacji uczuć! No tak, ale to moje doświadczenia, nie ich.
Ten dzień właśnie nadszedł.
Cóż, trzeba się napiąć i zapomnieć różne mądrości w stylu “Fortuna kałem się tuczy” albo moje ulubione tchnące optymizmem powiedzonko kolegi z liceum “Jak leci? Normalnie: raz pod wozem, raz pod wozem”. Przyjaciele dają sobie szansę, trzeba przy tym być.
Jednak moje aberracyjne nastawienie wpływa na decyzje praktyczne. Na przykład wybór prezentu. Ja tego nie chcę, ale moje myśli same biegną w kierunku takich propozycji:
– namiot i śpiwór – gdyby jedno z nich wyrzuciło drugie z domu;
– europaleta dobrego materiału izolacyjnego na ściany, żeby sąsiedzi nie słyszeli, jak się kłócą;
– wideodomofon z oprogramowaniem wykrywania komorników, bo przecież nieuchronnie będą się żreć o pieniądze.
Milcz, rozumie! Przecież nie musi tak być. Są na szczęście dojrzali, kochają się; stabilizacja finansowa że hej, pojawią się dzieci – będzie pięknie. W końcu kupiłem im wyczesaną kuchenkę mikrofalową z funkcją turbo-grilla, bezpośrednim dostępem do internetu i z opcją prasowania. Tylko nie mówcie im, że to właściwie prezent dla mnie (czasem oglądam u nich znakomite filmy na wielkim ekranie LED i doskwiera brak świeżego popcornu).
Prezent z głowy. Koszula wyprasowana, marynara na grzbiecie. O czymś jeszcze zapomniałem? Aaaa, uśmiech. Tylko żeby był spontaniczny i szczery. Muszę to starannie przećwiczyć. Będzie miło i pięknie. Im się uda! No bo jak nie im, to komu? Nie ma co deliberować, trzeba jechać. Wypada kupić kwiaty dla państwa młodych. Będzie dobrze, uśmiech. Lustro – jest OK? Uśmiech! Od razu lepiej.
Tylko jeszcze usunąć tę zmarszczkę z czoła. Botoxem czy jak? W ogóle skąd ta zmarszczka? No tak, te cholerne nieubłagane statystyki. 100% rozwodów zaczyna się małżeństwem…
loading...