Znaj proporcją mociumpanie!

Tak, wiem, nie ma takiego cytatu… Ale żyje on w świadomości społecznej i dobrze pasuje do tego, co chcę napisać. No to skoro mieszkam w parafii św. Krzysztofa, który został wiele lat temu uznany za nieistniejącego, to mogę też używać nieistniejących cytatów Grin

Często słyszę — O co wam właściwie chodzi? Przecież większość ludzi umie się rozstać w zgodzie i rozsądku… — albo — O czym wy piszecie i kogo to dotyczy? Przecież to jakiś margines jest! — i różne podobne nawoływania, żeby się nad sobą nie rozczulać, tylko wziąć do roboty, bo przecież każdy jest kowalem własnego losu, doświadczenie pokazuje, że jak się dobrze przygotujesz i zaweźmiesz to postawisz na swoim, że kogo właściwie obchodzi grupka niezadowolonych facetów-nieudaczników…

Uważam się za człowieka spokojnego, kierującego się rozumem, więc takie głosy, którym trudno odmówić związku z rzeczywistością, skłaniają mnie do refleksji. I dochodzę do wniosku, że rzeczywiście my, ojcowie zabiegający o lepsze rozstrzygnięcia dla ich dzieci w sytuacji rozstania z matką dzieci, to mniejszość. I to nie taka wielka mniejszość. No to o co nam właściwie chodzi? Ano właśnie o uznanie, że jesteśmy mniejszością. Bo nasza cywilizacja już dawno doszła do tego, że mniejszości trzeba uznawać, pochylać się nad ich problemami i zapewnić realizację ich potrzeb. Bo inaczej mniejszość jest dyskryminowana. Kiedy naruszane są prawa większości, to to nie jest dyskryminacja tylko totalitaryzm. A dyskryminacja zawsze dotyczy mniejszości – grupy, która w ramach normalnych większościowych procedurach demokratycznych zawsze przegra ze względu na swoją liczebność.

Jesteśmy mniejszością. Tak samo, jak rodzice dzieci chorych na mukowiscydozę, stwardnienie rozsiane czy padaczkę, jak czarnoskórzy, pochodzący z Azji czy Indonezji obywatele Polski, jak Ślązacy, Niemcy, Białorusini, Tatarzy, jak wyznawcy islamu czy hinduizmu, jak wreszcie geje czy lesbijki. Co to oznacza, że jesteśmy mniejszością? I to mniejszością, która sama zabiega, żeby zmniejszać swoją liczebność?

Nie oczekuję, że całe społeczeństwo będzie nam współczuć, rozważać nasze problemy, pochylać się nad trudnościami. Nie oczekuję, że będą o nas mówić wszystkie media, że będziemy główną troską organów władzy czy polityków startujących w wyborach. Oczekuję, że będziemy wysłuchani. Prawa mniejszości nie powinny ograniczać praw większości. Ale też wygoda większości nie może być powodem niezauważania mniejszości.

Szukajmy rozwiązań kompromisowych, uwzględniających proporcje. Uwzględniających, że większość naszych współobywateli nie musi nawet wiedzieć o naszym istnieniu i naszych problemach. Ale nie dajmy się zbywać stwierdzeniem – jest was tak mało, że w zasadzie kogo to obchodzi? W końcu żyjemy w XXI wieku!

GD Star Rating
loading...
Ten wpis został opublikowany w kategorii dyskryminacja, siła stereotypu, rozstanie, być ojcem, relacje między rodzicami, być matką, mężczyźni i kobiety. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz