Po terminie…

Nie ma to jak dobre wieści na święta. Znaczy się prawie dobre… Dostałem mianowicie list z kraju dalekiego. Było napisane, że co prawda prokurator dostrzega kłamstwo wierutne w tym, co mówiła Pani do Sądu, ale nic nie zrobi bo jest po terminie.

Co prawda wyrok mam na podstawie tego, co mówiła Pani, a nie przedstawionych w sprawie dowodów, ale jest po terminie. Termin przecież jest ważniejszy niż prawda. Po co komuś jakieś dowody bez sensu, skoro przecież nie chodzi o to, aby sprawę wyjaśnić, ale aby sprawę zakończyć.

Tak to już jest jak się zadrze z masą urzędniczą, bo ona ma tylko swoją jedyną rację, swoje kodeksy i co tam jeszcze. No generalnie jest po terminie…

PS: Mam nadzieję, że prokuratorzy nie będą jedli w tym roku szynki która jest po terminie. A nawet gdyby zjedli, to przecież na pewno znalazł by się jakiś przepis który można by wykorzystać w swojej sprawie.

GD Star Rating
loading...
Ten wpis został opublikowany w kategorii sądy, urzędy, instytucje, wspomnienia z sądu, relacje między rodzicami, prawnicy, prawo i praktyka. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

3 Responses to Po terminie…

Dodaj komentarz