Najwyższe prawo to najwyższa niesprawiedliwość

Z łacińskiego – Summum Ius Summa Iniuria. I to właśnie jest nazwa bloga, który powstał 5 dni przed no co ty Tato. Niedawno przekroczył 150 tysięcy odsłon. Z tej okazji opublikowano na nim wpis Okolicznościowo i nie na temat. Po pierwsze – serdeczne gratulacje i życzenia dalszych sukcesów dla naszego ciut starszego rówieśnika. Podziwiamy Was, szanujemy i życzymy dalszych sukcesów! A najbardziej życzymy tego, żeby Wasze istnienie nie było potrzebne… My też wolelibyśmy nie mieć o czym pisać Grin

A o czym pisze ten dziwnie po łacinie nazwany blog? O co chodzi jego autorom? Dlaczego my mielibyśmy go zauważać czy promować? Dlaczego o nim piszę?

Jacek polecił mi lekturę tego bloga. Dotarł do niego trochę przez przypadek, szukając informacji o sądach rodzinnych. Potraktował go jako bardzo ważny sygnał zdolności środowisk sądowych do autorefleksji i gotowości do zmian. Dla nas to sygnał szczególnie istotny, bo dotyczy obszaru, w którym my nierzadko doznajemy niezasłużonych upokorzeń i porażek.

Autorzy Summum Ius Summa Iniuria to, jak sami o sobie piszą, pracownicy lubelskich sądów. Postanowili sprzeciwić się bezprawiu w świątyni prawa – w sądzie. Nie mogą pisać otwarcie. Mogliby stracić pracę lub szanse na awans a co za tym idzie również możliwość wpływania na rzeczywistość. Ale są zdeterminowani żeby pisać i to pisać szczerze. Wielu z nas – ojców w kryzysie – jest przerażonych bezprawiem dotykającym nas w sądach. Ale możemy mieć nadzieję. Są w łonie trzeciej władzy ludzie, którzy znają prawo, którzy szanują prawo, którzy uważają, że prawa trzeba przestrzegać zwłaszcza, jeżeli się je stanowi lub egzekwuje.

Oczywiście, my interesujemy się sądownictwem jako klienci. Autorzy bloga o lubelskich sądach patrzą na sąd od środka. Na sposób zatrudniania pracowników, na organizację pracy, na łamanie praw pracowniczych… Ale podkreślają, że nieprawidłowości w tych obszarach skutkują niską jakością wykonywanej pracy. Bo jeżeli osoby nieprzygotowane wydają wyroki, jeżeli zadania sekretarza sądowego wykonują osoby zatrudnione w przetargu na umowach śmieciowych, jeżeli konkursy wygrywają krewni i znajomi to znaczy, że faktyczne kwalifikacje zawodowe nie są tam w cenie. Ale walka z nepotyzmem, kumoterstwem i innymi nieprawidłowościami to przecież walka o profesjonalizm sądu. A o cóż innego my zabiegamy? Czyż nie zależy nam najbardziej na przestrzeganiu prawa?

Wielokrotnie pisałem na naszym blogu, że nie można wszystkich wrzucać do jednego worka. Że grupowe krytykowanie całych grup zawodowych czy społecznych zawsze krzywdzi niektórych ich przedstawicieli. Teraz możemy zobaczyć, kogo krzywdziliśmy. Są uczciwi przedstawiciele trzeciej władzy. Spróbujmy ich wspierać. Spróbujmy znaleźć ich w każdym sądzie. Może zaproponujemy im wsparcie i pomożemy zaistnieć w przestrzeni publicznej?

GD Star Rating
loading...
Najwyższe prawo to najwyższa niesprawiedliwość, 4.0 out of 5 based on 1 rating
Ten wpis został opublikowany w kategorii sądy, urzędy, instytucje, co mówią inni, wspomnienia z sądu, prawnicy, prawo i praktyka, system wartości, desperacja. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz