Wspomnienia z dzieciństwa wywołują w nas rozrzewnienie lub gniew, przywołują uśmiech na twarzy lub srogą zmarszczkę na czole, fale czułości lub nienawiści. Wspomnienia zawdzięczamy swoim rodzicom, tworzymy je dla swoich dzieci, wędrując przez codzienność. Jakie będą, zależy od drogi, którą wybierzemy. Od naszych umiejętności i naszej mądrości życiowej zależy kim będą w przyszłości i jaki los zgotują z kolei dzieciom swoim.
Długo nie zdawałam sobie nawet sprawy jaką jestem szczęściarą. Kłótnie rodziców, głównie o pieniądze, czy raczej ich brak, nie wstrząsały specjalnie moim światem, bo wokół wszyscy mieli podobnie. Mało kasy, za którą i tak niewiele można było kupić. Za to świat dzielony sprawiedliwie na pół, tak zupełnie bezwiednie, bez dyskusji, co należy do mnie, co do ciebie. Myślałam, że tak maja wszyscy. Rodzice dobrzy i pobłażliwi, wymagali jednak od nas szacunku dla siebie i drugiego rodzica. Jeżeli nawet mieli inne zdanie w sprawach wychowawczych, w rozmowach dyscyplinujących mówili już jednym głosem. Nawet po ich rozwodzie, złe słowo rzucone bezmyślnie na drugiego, skutkowało tylko krótkim ostrzeżeniem.
Kiedy rozpoczęłam pracę zawodową i nagle zetknęłam się ze światem diametralnie różnym od mojego, przeżywałam trudne chwile. Musiałam walczyć z silnymi emocjami, z bezradnością, lękiem, że nie dam rady, absolutnym niedowierzaniem, co człowiek może zrobić drugiemu człowiekowi. Przywykłam? Skądże! Znalazłam ujście dla rozładowywania napięcia i tak przetrwałam wszystkie te lata.
Dzieci powielają wzorce wyniesione z domu. To, co im damy, zaprocentuje w przyszłości. Moje dorosłe Dziecko ma milion wad, ale przekazałam mu, nie kalkulując, to co dali mi Moi Rodzice w spadku: umiejętność rozpoznawania i szanowania uczuć innych ludzi.
W żadnej wojnie nie ma wygranych a już w wojnach rodzinnych przegrywa każda ze stron. Najbardziej dzieci. Pozostają na placu boju ranne, okaleczone na całe życie tylko dlatego, że jak to w wojnach bywa, chcemy wygrać. Za wszelką cenę, bez względu na koszty nie bacząc na zniszczenia jakie pozostawiamy za sobą, nie licząc się tak naprawdę z uczuciami dzieci, które nie rozumieją o co chodzi w tej strasznej walce, chcą tylko być kochane i przez mamę i przez tatę.
loading...
2 Responses to Szczęściara