Po co nam prawo?

Niewielkie miasto na Mazowszu. Jednokierunkowa ulica prowadząca do dworca kolejowego. Pewnego poranka widzę panią na rowerze jadącą pod prąd. Po jezdni. I myślę sobie… może powinna jechać po chodniku, jeżeli chce tędy przejechać? Ale w sumie… cóż za problem. Rower się zmieści.

Kilka dni później jadąc zgodnie z przepisami spotykam samochód jadący pod prąd.  Duży rodzinny samochód. Foteliki dla dzieci w środku, siedem miejsc, za kierownicą matka rodziny. Jedzie pod prąd. No cóż, każdemu może się zdarzyć pomyłka. Niestety, nie ma miejsca, żebyśmy się minęli. Pokazuję jej, że to ulica jednokierunkowa. Ona się cofa i szuka miejsca, żeby mnie jednak minąć. Pokazuję ponownie, że to jednokierunkowa ulica. Ona z rozbrajającym uśmiechem daje do zrozumienia, że tak, tak, ona wie…

Ja przejechałem, ona zaczęła tę samą zabawę z kolejnym samochodem, który przyjechał chwilę po mnie. Żeby była jasność – uliczka ma ok. 100 metrów, a żeby wjechać w nią od właściwej strony pani musiałaby nadłożyć około 200 metrów. Bez stresu, bez tamowania ruchu innym, bez łamania przepisów i narażania się na mandat. Szybko i sprawnie.

W tej samej miejscowości remontowana jest jedna z głównych ulic. Na krótkim odcinku jest jednokierunkowa. Wyznaczono wygodny objazd. Wielu kierowcom jednak to nie wystarcza. Przepychają się przez jednokierunkowy odcinek pod prąd. Policja regularnie stoi i… mierzy prędkość pojazdów 300 metrów dalej. Nie interesuje się zapewnieniem bezpieczeństwa tam, gdzie sytuacja jest wyjątkowa. Łatwiej załatać budżet z „suszarką” w ręku. Chcę wierzyć, że budżet państwa czy powiatu, a nie domowy…

W naszym kraju rzadko traktujemy prawo poważnie. Niestety, nie tylko zwykli obywatele, ale i organa odpowiedzialne za pilnowanie przestrzegania tego prawa. Czy ta matka jeżdżąca pod prąd (bez uzasadnienia zresztą) będzie przestrzegać prawa, gdyby doszło do rozwodu? Czy będzie szanować wyroki sądów? A tak zwane organa, czy będą zainteresowane analizowaniem wyroku i rozstrzyganiem, co jest zgodne z prawem? Czy będą wolały stanąć z boku z „suszarką” i „trzepać kasę”? W każdej dziedzinie są przypadki proste i nieistotne, oraz te ważne, wymagające zaangażowania…

I tak zupełnie na boku… Czego nauczy swoje dzieci matka, która w tak rażący sposób i bez żadnego uzasadnienia łamie podstawowe przepisy oraz zasady współżycia społecznego?

GD Star Rating
loading...
Po co nam prawo?, 4.0 out of 5 based on 5 ratings
Ten wpis został opublikowany w kategorii o życiu, prawo i praktyka, system wartości, ogólne, sądy, urzędy, instytucje. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz