Najpierw w lewo, potem w prawo…

…znowu w lewo, ruszaj żwawo!

Tak nas uczył w dawnych czasach  Papcio Chmiel w swoim kultowym komiksie Tytus, Romek i A’tomek. Oczywiście chodziło o przechodzenie przez jezdnię. Niestety, nie wszyscy pamiętają tę naukę. kto z nas nie widział pieszego, który wpada na przejście dla pieszych bez patrzenia? Albo staje przy przejściu dla pieszych, ale nie rozgląda się, a wzrok ma wbity w losowo wybrany punkt?

A jak często widzimy samochód wyjeżdżający z bocznej drogi bez oglądania się na boki? A kierowca zmieniający pas ruchu bez popatrzenia w lusterko lub obejrzenia się przez ramię? Znałem kiedyś pana, który omal nie stracił życia, bo ktoś przed nim nie popatrzył w lusterko… Ile osób przez to zginęło? Ilu pieszych zginęło, bo szli nie tą stroną drogi i nie zachowali kontaktu wzrokowego z kierowcami?

No dobrze, wiemy, że polskie drogi nie należą do najbezpieczniejszych. Pisałem też już kiedyś o tym, że akceptujemy przekraczanie kodeksu rodzinnego tak, jak akceptujemy łamanie kodeksu drogowego. Ale dzisiaj chciałbym zwrócić uwagę na inną sprawę. Jak często nie zauważamy ludzi wokół siebie? Jak często nie współpracujemy z nimi, a zajmujemy się wyłącznie sobą?

Najgorsze jest to, że wszyscy na tym cierpią. I otoczenie i my sami. Bo kiedy dojdzie do wypadku, to poszkodowanym można być niezależnie od tego, czy się wypadek spowodowało, czy jest się całkowicie niewinnym.

_PM_ od lat realizuje różne swoje ambicje. Pędzi do wyznaczonego celu nie zważając na otoczenie. Powoduje kolizje, których nie zauważa. Nie ogląda się za siebie. To inni są poszkodowani. Ale… ile trzeba czasu, żeby jeżdżąc w ten sposób wylądować na drzewie, w rowie czy na jakiejś ścianie? Nosił wilk razy kilka…

GD Star Rating
loading...
Ten wpis został opublikowany w kategorii relacje między rodzicami, mężczyźni i kobiety, wychowanie, ogólne, opieka nad dziećmi, miłość rodziców, o życiu i oznaczony tagami , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz