Dobrze skoro zanudziłem was już poprzednio, to pozwolę sobie skończyć tę historię. Wersja jaką usłyszałem dawno temu zanim przygoda znajomej przypomniała mi o niej, pokrywa się do momentu popołudnia z dziadkiem. Finał jednak znacząco się różni.
Po kolacji dzieci położono spać. Dziadek pogrzebał w torbie i wyciągnął kolejne zawiniątko z którego wysupłał całkiem nowa komórkę z zestawem startowym i kartką. Poprosił gospodarzy o pomoc w uruchomieniu. Bateria się ładowała a dziadek opowiadał historię swojego życia.
Kiedyś całkiem nieźle mu się powodziło. Miał dom, żonę i dwóch synów. Niestety żona nie czuła się zrealizowana w związku. Po urlopie macierzyńskim szukała pracy i znalazła ją w cywilnej służbie MSW. I tam zaczęły się kłopoty – tylu interesujących mocnych facetów a tu taki szaraczek w domu. Zaczęły się wyjazdy i romansiki, w tym poważny związek z wysoko postawionym milicjantem. Potem poszło piorunem. W tamtych czasach człowiek z resortu mógł praktycznie wszystko. Znał wszystkich, oraz odpowiednie procedury. Gdy pani zaczynała awantury w domu, natychmiast zjawiała się ekipa. Zapobiegawczo pałowała dotkliwie delikwenta i zamykała na 48 godzin bogu ducha winnego faceta. Parę takich akcji i facetowi zdobiono gębę znęty. Przy jednej z interwencji wpisano mu opór wobec władzy i wsadzono na trochę. To wystarczyło, zamki w domu zmienione jego rzeczy wywieziono do jego babci.
Wyroczek nie był długi ale skuteczny. Jak wyszedł nie miał już pracy i domu. W sądzie pani sędzia policzyła alimenty wg. zasady możliwości uzyskania a nie fatycznego dochodu wychodząc z założenia, że należy mu dowalić. Niewątpliwie facetowi z wyrokiem w papierzyskach równie łatwo jest znaleźć pracę jak takiemu z czystą kartoteką. No ale on łajdak i brutal nie chciał pracować i się migał jak oni wszyscy. Pętla finansowa zaciskała się skutecznie. Po dzieciach pozostał mu obowiązek płacenia alimentów. Całe szczęście biedna babcia nie dożyła wyprzedaży ostatnich elementów majątku. Teraz nie miał już nikogo i niczego. To że nie skończył ze sobą to był tylko zwykły strach przed złamaniem tabu. Wyrzucił papiery i ruszył przed siebie szukając miejsc, gdzie nikt nie pytał o nazwisko.
Zwykle ludzie jego pokroju nie żyją długo. Jemu udało się przetrwać 27 lat. Kiedyś przypadkiem w wałęsającym się na dworcu menelu pewien człowiek rozpoznał dawnego kolegę z pracy. Opowiedział mu co działo się z jego rodziną po jego zniknięciu. Przemiany obeszły się kiepsko z byłą i jej fagasem. On stał się alkoholikiem, teraz pani faktycznie miała przemoc w domu. Materialnie było coraz gorzej. Synowie jak tylko dorośli, uciekli od mamusi i ojczyma. Jeden za granicę, drugi na przeciwny kraniec kraju. Dzień później do brudnego włóczęgi podszedł młody człowiek i powiedział „Tato”.
Długo rozmawiali i wiele sobie wyjaśnili. Syn zaprosił ojca do siebie. Ale ten nie był na to gotowy, nie umiał. Uważał, że będzie mu tylko przeszkadzał w życiu. Przyjął od syna telefon i obiecał się odezwać, gdyby zmienił zdanie. Po dniu spędzonym w tej rodzinie właśnie zmienił.
— Nie mogłem być ojcem, ale może jeszcze zdążę być dziadkiem — powiedział.
Rozmawiał z synem dosyć krótko, okazało się, że musi się śpieszyć na pociąg. Odwieziono go w pośpiechu na stację, ktoś zapomniał wziąć numer telefonu, czego bardzo żałuje. Nie wiadomo jak potoczyło się to dalej. Fikcja? Prawda? Nie mnie oceniać.
Co mnie w tej historii ostatnio zastanawia? Rola naszego drogiego „bezmiaru niesprawiedliwości”. Jakoś tak lekko tę ich działalność sobie traktujemy a to przekłada się przecież w życiu na realne dramaty i tragedie.
Kodeks rodzinny i opiekuńczy:
Art. 58. § Jeżeli małżonkowie zajmują wspólne mieszkanie, sąd w wyroku rozwodowym orzeka także o sposobie korzystania z tego mieszkania przez czas wspólnego w nim zamieszkiwania rozwiedzionych małżonków. W wypadkach wyjątkowych, gdy jeden z małżonków swym rażąco nagannym postępowaniem uniemożliwia wspólne zamieszkiwanie, sąd może nakazać jego eksmisję na żądanie drugiego małżonka. Na zgodny wniosek stron sąd może w wyroku orzekającym rozwód orzec również o podziale wspólnego mieszkania albo o przyznaniu mieszkania jednemu z małżonków, jeżeli drugi małżonek wyraża zgodę na jego opuszczenie bez dostarczenia lokalu zamiennego i pomieszczenia zastępczego, o ile podział bądź jego przyznanie jednemu z małżonków są możliwe.
§ 4. Orzekając o wspólnym mieszkaniu małżonków sąd uwzględnia przede wszystkim potrzeby dzieci i małżonka, któremu powierza wykonywanie władzy rodzicielskiej.
I biorąc pod uwagę obowiązujące orzecznictwo oraz praktykę, że przemoc równa się mężczyzna, mamy prosty mechanizm pozwalający wielu kreaturom na wyrzucanie partnera w bezdomność i poza nawias społeczny. Oczywiście do tego trzeba tumiwisizmu i zaniedbania ze strony sądu przy rozpoznawaniu sprawy ale… tego ci akurat u nas prawdziwy bezmiar.
Uff. Jak ktoś przeczytał do końca to mu gratuluję samozaparcia.
loading...
3 Responses to Fisher King cd…