Proszę Pani, przyszedłem do Pani z moim synem, ale nie wiem po co przyszedłem. Może Pani mi powie?
Co odpowiada psycholog, psychiatra, terapeuta, kiedy słyszy coś takiego? Proszę Pana, ja nie jestem od wyjaśniania nieporozumień między Panem i Pańską byłą żoną. Mogę zadbać, żeby każdy dokument był wystawiany w dwóch egzemplarzach dla Państwa, ale dogadać to się musicie sami.
Cóż, trudno się spodziewać czego innego od człowieka w miarę inteligentnego, z wykształceniem, pracującego z ludźmi. Ale co ma zrobić ojciec, który przez przypadek się dowiaduje, że jego dziecko idzie do psychiatry? Który w trakcie wizyty w przychodni dowiaduje się, że coś się stało w szkole? Oczywiście, może chodzić do nauczycieli, wychowawców, terapeutów i tłumaczyć, że on myśli inaczej, że on by chciał, że on się stara… ale mama chce inaczej. Że nie ma możliwości porozumienia. Że mama nie chce rozmawiać, że powołała pełnomocnika do kontaktów, że informacje przekazywane ograniczają się do podania raz na jakiś czas nazwy ulicy, przy której jest przychodnia, gdzie dziecko będzie badane?
Władzę rodzicielską sąd powierza obojgu rodzicom… Tak jest napisane w wyroku. Znaczy każde ma sprawować władzę rodzicielską oddzielnie, na własną rękę? Czy może powinni się porozumiewać, dogadywać, konsultować? Przecież chodzi o dziecko a nie o to, kto kogo sprytniej podejdzie i bardziej podstępnie załatwi… Rzeczywiście?
Kiedy byliśmy w poradni psychologiczno-pedagogicznej, po badaniu DS usłyszałem opinię psychologa, która brzmiała tak, jakby cytował to, co ja od lat na temat syna mówiłem. Kiedy po badaniu u psychiatry rozmawiałem z panią doktor, okazało się, że również tak samo widzimy sytuację. Że dziecko ma kłopoty w dużej mierze z powodu działań otoczenia a nie jakichś obciążeń czy deficytów. Że szkoła, że matka, że dziadkowie…
Próbowałem wielokrotnie wykonywać swoją władzę rodzicielską. Ale też starałem się nie szkodzić. Nie wywoływać awantury, nie eskalować. Dylemat, przed którym stoję, jest taki – walczyć o dobro dziecka takie, jak ja je rozumiem, powodując szkody z powodu tej walki, czy milczeć patrząc, jak dziecku dzieje się krzywda. Konflikt dwóch racji na wzór greckiej tragedii?
loading...
1 Responses to Dzwonię, gdyż nie mogę rozmawiać