Mój ojciec, muzyk, działacz społeczny i naukowiec, opowiedział mi kiedyś drobne zdarzenie ze swojego życia. Pewnie go już nawet nie pamięta, ale mi ono jakoś mocno utkwiło w głowie. Bo im bardziej je analizuję, tym większe ma konsekwencje dla patrzenia na sprawy społeczne.
Otóż jakieś 20 lat temu dwóch profesorów nauk ścisłych w pewnym europejskim kraju, w niedzielę, wychodząc z kościoła po mszy, zostało zaczepionych przez biednego Araba, który chciał im sprzedać zapalniczkę. Żaden z nich nie palił i nie potrzebował zapalniczki. Jakie były ich reakcje? Jeden kupił zapalniczkę, żeby pomóc potrzebującemu. Drugi rozpoczął rozmyślania i rozmowę na temat, jak zmienić system, żeby ludzie nie musieli w ten sposób zarabiać…
To dwie zupełnie różne postawy, pokazujące inne rodzaje wrażliwości społecznej. Ale… czy można powiedzieć, że któraś jest lepsza, bardziej przydatna czy efektywniejsza? Myślę, że nawet trudno byłoby powiedzieć, że któraś z nich mogłaby istnieć bez drugiej. Pochylanie się nad konkretnym przypadkiem pomaga zrozumieć, co się dzieje dookoła. Zobaczyć, jak działa system w konkretnych przypadkach. Dzięki temu Ci, którzy myślą o zmianie systemu, wiedzą jak i w którą stronę ten system zmieniać.
To rozróżnienie ma niezwykle istotne znaczenie również wtedy, kiedy się podejmuje działania. Mam nadzieję, że tutaj widać różnicę między wieloma akcjami a no co ty Tato. Nie chciałbym wykazywać wyższości czegoś nad czymś. Ale… sądzę, że nasza akcja 207 nieco się różni od masowego wstawiania się w sprawach konkretnych dzieci, które ostatnio stało się modne. W konkretnej sprawie nie mamy nigdy pewności, czy dobrze znamy przypadek i co konkretnie należałoby zrobić. Zdarza się, że jedna strona konfliktu, umiejętnie wykorzystując media, mobilizuje społeczny głos we własnej sprawie, niekoniecznie uczciwie naświetlając sytuację.
Dlatego my staramy się nie angażować w konkretne przypadki. Są odpowiednie organa w Państwie, których zadaniem jest zarówno rozpoznawanie sytuacji jak i niesienie pomocy. Jeżeli uważamy, że działają źle, to mamy prawo, żeby się domagać zmian. Ale nie mamy kompetencji, żeby je zastępować… Jeżeli zachęcamy do działania w ramach naszej akcji, to proszę zauważyć, że zachęcamy poszczególne osoby do działania w sprawie ich dzieci. Rodziców do wstawienia się za ich dziećmi. Nie chcemy wykorzystywać konkretnych przypadków dla zdobycia popularności. Jeśli okaże się, że nasza ocena sytuacji odpowiada świadomości wielu osób i że wiele osób w oparciu o nasze wskazówki czy zalecenia podejmie działania we własnej sprawie (sprawie własnych dzieci), to są szanse, że uda nam się delikatnie kopnąć system w kierunku pożądanych zmian.
Podsumowując, uważam, że obie postawy – i zatroskania nad konkretną sytuacją i starania o zmianę systemu dla powszechnego dobra – są potrzebne i mają swoje miejsce w świecie. Ważne jest, żeby każda odnalazła się we właściwym miejscu. Żeby w konkretnej sprawie w sądzie, RODK i tak dalej, koncentrować się na przypadku a nie na zmianie prawa czy praktyki jego realizacji. A w walce o sprawy powszechne nie wykorzystywać konkretnych przypadków. Pamiętajmy, gdzie jest granica między człowiekiem a systemem. I nigdy nie próbujmy wykorzystywać człowieka dla korzyści systemu. Tak działa totalitaryzm. My szanujemy demokratyczne reguły gry.
loading...