Obudziłem się później niż zwykle, za oknem rwetes, jakby dokonał się jakiś przewrót. Co się stało — pytam sąsiada wychodząc po mleko? — Jak to co Polska jest wolna! — Ojej to żyłem 25 lat w niewoli — zaniepokoiłem się, ale wydarzenie to nie zapadło mi w pamięć. Następnym razem, kiedy obudziłem się później niż zwykle, dowiedziałem się od tego samego dobrze poinformowanego sąsiada, że weszliśmy do Europy. To znaczy, że niby gdzie do tej pory byliśmy. Teraz to panie wszystko będzie jak trzeba i sprawiedliwość i sądy i wolne media – ekscytował się sąsiad…
Pomyślałem – co mnie ta cała komedia obchodzi. Wyjechałem, wróciłem, bo może faktycznie jest inaczej. Nie, nie jest. Zmieniło się tylko moje spojrzenie bo tam, gdzie spędziłem kilka, lat przekonałem się, ze można żyć inaczej. Jesteśmy takimi samymi ludźmi, tylko z niektórymi los się obszedł nieco gorzej, innych oszczędził. Wciąż nie mamy wolnych mediów, gdyż temat dzieci bez ojców jest za mało patologiczny. Zwyczajne sytuacje, gdzie dziecko musi sobie radzić bez ojca, a ojciec ma “widzenia i kontakty” niczym kryminalista, nikogo nie dziwią. Wyjątek stanowimy my – twórcy tego portalu – banda za przeproszeniem dziwaków, która urwała się z choinki i naczytała jakichś głupot o tym, że dziecku potrzeba ojca, że jest jakaś opieka naprzemienna, dialog…
Chyba tylko po to, żeby podbudować ojcowskie ego. Jacy mężczyźni są próżni. Ale wróćmy do meritum. Medialne są krwawe sytuacje i “prawdziwe” patologie, wyrodne matki alkoholiczki, bo ojciec wiadomo, że i tak pije. Tak ukształtowała nas propaganda więc chlamy. Medialne są kalekie dzieci. I choć naprawdę mi ich szkoda i współczuję, pomagam, to w tym całym naszym oświeconym zaścianku co rok czynimy bezdusznie ileś tam tysięcy kalek emocjonalnych, cierpiących cichutko, katusze domowej indoktrynacji i rzekomego porzucenia. Cierpią sobie tak te nasze dzieci, bo sędziowie rozstrzygają sprawy, a nie stosują prawo, bo posłowie tworzą ustawy, a nie rozwiązania, cierpią bo my sami częściej skupiamy się na stronie “przeciwnej” niż na nich samych.
Dzieci cierpią, choć same o tym nie wiedzą, tylko czasem z wiekiem pojawiają się pytania, żal, smutek, a czasem powielają dokładnie błędy swoich rodziców, choć same nie wiedzą dlaczego. Dziękuję za tę uroczą zmowę milczenia i brak nacisków 4 władzy oraz ogólny brak zainteresowania tematem, bo w sumie, faktycznie, jaki pożytek z dziecka wychowanego przez dwoje rodziców ? Przecież to norma w małżeństwach, więc baneru sponsora się na dzieciaku nie nalepi. Zresztą co to za sensacja, kiedy to normalnie?
loading...
10 Responses to Cierpienie w mrokach oświecenia