Rozważania świąteczno-noworoczne

Święta to zawsze trudny okres dla rodziców, którzy muszą dzielić się opieką nad dziećmi z drugim rodzicem. Albo dzieci są z jednym rodzicem przez całe święta, albo ten czas rodzice dzielą między sobą. Żadne z tych rozwiązań nie jest idealne. Święta to zdecydowanie czas próby.

Gdy jesteśmy bez dzieci, to oczywiste, że za nimi tęsknimy. Zwłaszcza w święta. Od mniej więcej dziesięciu lat uprawiam tę świąteczną gimnastykę – wigilia u ciebie, to sylwester u mnie. Zabierasz dzieci na całe święta – zgoda, ale za rok cała szkolna przerwa świąteczna jest moja. Do tego dochodzą dzieci mojego męża i ekwilibrystyka logistyczna z tym związana. Nie możemy wyjechać na całe święta, bo w drugi dzień przyjeżdżają jego dzieci, albo moje. W tym okresie żyjemy w atmosferze „byłoby super, ale…”. Zawsze jest jakieś ale.

Dla dzieci też jest to ciężki czas. Chciałyby mieć oboje rodziców, a po rozstaniu nie jest to możliwe. Znam układy, w których święta rozwiedzeni rodzice spędzają razem. To razem często oznacza – bez nowych dzieci i żon czy mężów. Dla dobra tych pierwszych dzieci. Nie wiem, czy to jest dobre dla dzieci, śmiem wątpić. Zwłaszcza, gdy do tego dochodzą kolejne dzieci, które spędzają święta bez ojca lub matki.

Można wymyślić wiele rozwiązań tego problemu i żadne nie będzie doskonałe. Są jednak takie, które są dostateczne dobre i tych się jakoś trzeba trzymać.

Te dziesięciolecie gimnastyki okołoświątecznej nauczyło mnie jednego – trzeba w tym czasie dać dzieciom swobodę przeżywania świąt tam, gdzie te święta spędzają. Nie można do nich dzwonić i opowiadać o swojej tęsknocie. Nie można mówić „szkoda, że nie jesteście ze mną” ani nawet „teraz jesteście u taty, ale za rok to nadrobimy”. Nic się tutaj nie nadrabia, a mówienie dzieciom jak bardzo jest nam źle bez nich powoduje same szkody. Dzieci są rozdarte, żałują, że nie są z mamą czy tatą, widzą, że matka czy ojciec sobie nie radzi, bo dzwoni kilka razy dziennie. Mają wyrzuty, że się nie zajmują obojgiem rodziców tak, jak powinny, że matka czy ojciec ich potrzebuje, a one w tym czasie świetnie się bawią z drugim rodzicem. Rośnie w nich poczucie winy, w które wpędzają je „kochający” rodzice.

Czasem myślę, że tacy nadmiernie kontrolujący, zaborczy rodzice nie mają pojęcia co się dzieje, kiedy odłożą słuchawkę. Przeżyłam kiedyś Wigilię, podczas której mamusia dzieci mojego męża postanowiła złożyć im życzenia. Po tych życzeniach dzieci z radosnych i pogodnie czekających na Mikołaja zamieniły się w kłębki nerwów. Dlatego nigdy do swoich dzieci nie dzwonię w święta. Wiem, że one zadzwonią, bo jeśli nawet same zapomną, co zdarza się im wyjątkowo rzadko, to mój były mąż im przypomni w dogodnym momencie. Nie ma absolutnie żadnego powodu, dla którego miałabym ingerować swoim telefonem w ich uroczystość. Myślę, że tak właśnie powinno być. Dzięki temu dzieci wiedzą, że rozwód to nie koniec świata, a dorosłość polega między innymi na utrzymywaniu poprawnych relacji nawet wtedy, gdy jest to trudne dla obu stron.

Spróbujmy w Nowym Roku pokochać nasze dzieci naprawdę. Postarajmy się nie obarczać ich naszymi tęsknotami, rozdarciami, prawdziwym lub urojonym bólem. Uszanujmy ich czas z drugim rodzicem. Powstrzymajmy się od sprawowania ciągłej kontroli zdalnej. To nie ich wina, że rodzice się rozeszli. Tak naprawdę nie ma znaczenia nawet to, że być może masz poczucie, że wyłączna wina za rozpad związku leży po tej drugiej stronie. Co się stało, to się nie odstanie, jak mawiały nasze babcie. Gdy zaczniesz obarczać dzieci swoimi emocjami, nie pozwolisz im na radość i swobodę przeżywania ich własnych uczuć. Dzieci nie są naszymi terapeutami, powiernikami ani dostarczycielami poczucia, że jesteśmy potrzebni. Nie warto im wdrukowywać przekonania, że nasze szczęście jest uzależnione od ich obecności przy nas. Bo to zwyczajnie nieprawda, ale one mogą być zbyt małe lub na tyle niedojrzałe, że jeszcze tego nie wiedzą.

Życzę wszystkim rozwiedzionym rodzicom, by w Nowym Roku podjęli trud przekształcenia kontroli w zaufanie. Żyjmy własnym życiem i dajmy żyć innym. Niech dotyczy to również naszych dzieci.

 

GD Star Rating
loading...
Ten wpis został opublikowany w kategorii nowe życie, miłość rodziców, rozstanie, o życiu, być ojcem, relacje między rodzicami, być matką, miłość dzieci. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

20 Responses to Rozważania świąteczno-noworoczne

Dodaj komentarz