Problem, zaburzenie

Problemy psychiczne i emocjonalne najczęściej leżą u podstaw większości konfliktów pomiędzy ludźmi. Chciałbym zastrzec, że nie jestem  ani psychologiem ani lekarzem psychiatrą. Jestem kolesiem po przejściach, którego problemy w znacznej mierze wynikły z tego, że wybrałem na swoje partnerki osoby poważnie zaburzone psychicznie. Dlatego też mogę powiedzieć, że życie nauczyło mnie takiego a nie innego postrzegania.

Dla większości z nas model rozstania jest prosty i logiczny. Jeżeli w związku są dzieci, należy zapewnić dzieciom oraz rodzicom możliwość w miarę normalnego funkcjonowania po rozwodzie. Nie ma większego znaczenia, jaka była przyczyna rozwodu – rozrzutność, zdrada czy też konflikty wynikające z innego stylu wychowywania dzieci. Człowiek świadomy ma na tyle rozumu, że będzie dążył do rozwiązania konfliktowej sytuacji, która będzie rzutowała na wiele osób w przyszłości, w sposób rzeczowy i spokojny. Postąpi w ten sposób, ponieważ jest oczywistym, że w innym przypadku koszty emocjonalne oraz materialne mogą przewyższyć spodziewane „zyski” z samego rozwodu. Naturalnym jest, że skoro jest jedno mieszkanie i jeden samochód, to wygodniej dla wszystkich sprzedać je a pieniądze podzielić na pół, aby każdy miał mniejsze mieszkanie oraz mniejszy samochód. Mniejszy ale jednak miał możliwość funkcjonowania w społeczeństwie. Tak samo jest z alimentami. Narzucenie kagańcowych alimentów, nie mających kompletnie nic wspólnego z rzeczywistymi potrzebami dzieci, doprowadzi wcześniej czy później do bankructwa – najczęściej ojca. Podobnie nikogo nie trzeba chyba specjalnie przekonywać, że skoro dziecko ma dwoje rodziców, to jego nagłe oddzielenie w sposób celowy i dramatyczny od jednego rodzica ma zły wpływ na przyszłe wychowanie i emocje. Na jego przyszłość…

Chyba trudno się spodziewać, żeby ktoś się jawnie sprzeciwił powyższym stwierdzeniom… Z przykrością muszę stwierdzić, że ten idealistyczny model ma niewiele wspólnego z rzeczywistością.

Przypomina mi się rozmowa z nauczycielką moich dzieci kiedy mówiłem o tym, że dzieci są widzami tego, jak matka awanturuje się w domu „Wie Pan, kobiety tak zwyczajnie mają”. Istnieje szeroka tolerancja dla wynaturzeń oraz choroby psychicznej, o ile dotknięta jest nią kobieta. Nie wydaje się niczym nagannym jeżeli kobieta:

  • wykorzystuje dzieci dla własnych celów
  • okradnie własny dom
  • uderzy swojego partnera
  • składa fałszywe zeznania
  • wykorzystuje instytucje państwowe dla własnej potrzeby
  • znęca się nad swoim partnerem
  • uprowadzi dziecko
  • oczernia swojego partnera
  • twierdzi że jest śledzona
  • doprowadza do niewłaściwego dysponowaniem majątku wspólnego lub partnera
  • jest uzależniona od środków pobudzających, leków lub narkotyków
  • jest uzależniona od swoich rodziców lub innych osób

Takie i inne zachowania mogą być symptomami choroby psychicznej lub poważnych problemów, związanych ze zdrowiem psychicznym. Mimo tego, bagatelizuje się zaburzenie kobiety, ponieważ nie jest możliwym, aby matka Polka mogła skrzywdzić swoje dzieci. Ignorując jednocześnie to, że jak dowodzą badania, dzieci wychowywane przez matkę samodzielnie mają znacznie większe problemy emocjonalne, niż dzieci wychowywanie przez samotnych ojców. Nie twierdzę, że zaburzenia nie mogą dotyczyć ojców, ale mogę stwierdzić, że zdarza się, iż poprzez decyzje RODK oraz sądów dzieci nagle znajdują się w rękach osób chorych psychicznie. Widziałem opinie, w których matki same lub też osoba je badająca stwierdzają, że z ich psychiką nie jest dobrze, a mimo to decyzje sądowe są jakie są. Wiadomo – matka wychowuje, ojciec finansuje. Tak więc Rzeczpospolita Polska sama hoduje zaburzenia, zamiast je likwidować.  Jest to o tyle smutne, że działania takie odbywają się na żywym organizmie ludzi. Wynika to, jak wiadomo, z zakorzenionego w społeczeństwie błędnego wzorca kulturowego.

Aby było jeszcze smutniej, wiele prób dochodzenia praw dzieci oraz swoich własnych do wychowywania dzieci kończą się oskarżeniami ze strony kobiety i wizytą w sądzie a nie rzadko skazaniem. Prosty przykład – kodeks rodzinny mówi wyraźnie, że jestem takim samym rodzicem jak matka. Ponieważ jestem odseparowany od własnego dziecka, więc nie mam innej możliwości jak tylko porozmawiać z matką, aby dowiedzieć się co się dzieję z moim dzieckiem, aby ustalić ważne kwestie dotyczące jego wychowania. Wykręcenie numeru telefonu albo napisanie w tej sprawie listu, nie oznaczają dla niej i organów ścigania niczego innego, jak przesłanka do art. 207 kodeksu karnego lub art. 107 kodeksu wykroczeń – czyli znęcania się lub prześladowania matki. Tak więc, naturalne a wręcz nakazane kodeksem rodzinnym i opiekuńczym zainteresowanie własnym dzieckiem jest zagrożone karą, natomiast hodowanie zaburzenia kończy się nagrodą.

Kończąc swój tekst chciałbym zauważyć, że nie znam żadnej cudownej recepty na taki stan rzeczy. Może inaczej – znam, ale żadna apteka nie chce jej zrealizować…

GD Star Rating
loading...
Ten wpis został opublikowany w kategorii mężczyźni i kobiety. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

9 Responses to Problem, zaburzenie

Dodaj komentarz