Kiedy trwał rozwód często wyjeżdżałem z dziećmi bez ich mamy za miasto na parodniowe wycieczki. Wynajmowałem pokój u gospodarza, jak to się kiedyś mówiło, a obecnie nazywa się agroturystyką. Rano pobudka śniadanie i cały dzień na dworze. I dzieci i ja bardzo ceniliśmy sobie ten wspólnie spędzony czas.
Kiedy zapadł wyrok, że dzieci mają zamieszkać z matką, okazało się, że nasze wspólne wyjazdy są całkowicie nie do zaakceptowania. Co począć, przecież nie będę porywał własnych dzieci żeby przyjemnie spędzić z nimi czas… To byłoby bez sensu. Podobnie zresztą, jak bez sensu jest to całe utrudnianie. W końcu doszło do tego, że w ogóle nie mam kontaktów z dziećmi. Dzień po dniu były mi skutecznie odbierane. Nie mam też żadnego udziału w wychowaniu dzieci. Czas leci a dzieci rosną. Stają się coraz starsze i coraz bardziej samodzielne. Gdybym był na ich miejscu, czułbym się co najmniej głupio a może nawet, bardziej dosadnie, czułbym się oszukany. Oszukany, bo miałbym świadomość tego, że od początku do końca zmyślono historię tylko po to, aby moje życie potoczyło się zupełnie inaczej niż powinno.
Chyba właśnie to jest najgorsze – postępowanie jednej osoby dewastuje życie kilku innym. Tego nie da się ukryć. Czy tego chcemy czy nie, takie sprawy wyjdą na światło dzienne. Rodzice izolujący dzieci od drugiego rodzica wcześniej czy później będą musieli się skonfrontować z rzeczywistością. Można ten moment odwlec w czasie, ale nie można go uniknąć.
Jeżeli nie mam możliwości wychowywania własnych dzieci, to co będzie kiedy dorosną. Czy mam nie utrzymywać z nimi relacji? Przecież to bez sensu. Czy zabroni mi tego sąd albo ich matka? A może mam wyjść z jakieś czarnej dziury (albo z szafy) i powiedzieć
O, jestem tutaj, to ja, Wasz ojciec! Chciałem z wami być ale mamusia mi nie pozwalała. Teraz już sami będziemy o tym decydować bez sądów i kuratorów.
Cóż ludzkie życie składa się z wielu nonsensów.
loading...
9 Responses to Wyjść z szafy