_PS_ niedługo będzie pełnoletni. Ale ja doskonale pamiętam, jak się urodził. Pamiętam moje zaskoczenie, kiedy położna podała mi nożyczki, żebym przeciął pępowinę. Jakoś nigdy wcześniej nie miałem świadomości, że miałbym ją przecinać. Pamiętam moje zdziwienie, że to nie tak łatwo przeciąć… Ale nie o tym chcę dzisiaj pisać. I nie o tym, że być może to moje pierwsze odpępnienie nie do końca mi wyszło w ostatecznym rozrachunku.
Oczekiwałem w pełnej gotowości na poród. Urlop w pogotowiu, żeby w połogu odciążyć mamę. W końcu pojechaliśmy do szpitala i po kilku godzinach się urodził. Cóż za wspaniałe przeżycie. Pamiętam tylko moją złość, kiedy przyszła pielęgniarka z oddziału noworodków ubrać syna. Robiła to tak nieporadnie, że miałem ochotę jej go wyrwać. Zwyciężył wrodzony takt… Po kilkunastu godzinach już byliśmy w domu. Mama w połogu, ja się opiekowałem synem, mama karmiła piersią. Ja spałem w oddzielnym pokoju z synem, żeby mama mogła odpoczywać i przynosiłem go w nocy tylko na karmienie. Piszę o tym, żeby pokazać, że tata czasem też umie się opiekować dzieckiem zaraz po urodzeniu.
W założeniu miałem zostać w domu przez dwa tygodnie, żeby pozwolić _PM_ na spokojne dochodzenie do siebie po porodzie. Ale tak się złożyło, że kilka dni po porodzie moja siostra brała ślub. Wypadało się pojawić chociaż na chwilę na ślubie i początku wesela. Wyszedłem z domu na 4 godziny. Na ten czas przyjechała babcia – _BPM_ – żeby pomóc mamie w opiece nad dzieckiem.
Do tej pory pękam ze śmiechu, kiedy sobie przypomnę jak wróciłem z wesela. Używaliśmy pieluch tetrowych (nie było nas stać na pampersy). Mieliśmy, zgodnie z zaleceniami, 40 pieluch, żeby spokojnie rotować. Okazało się, że mama z babcią w ciągu 4 godzin, kiedy mnie nie było, zużyły 28 pieluch. Do tego pół pudełeczka Linomagu… Panika, czy nadopiekuńczość?
loading...