Słowo droższe pieniędzy… Skoro obiecałem, że o wartościach będzie, muszę się wywiązać. Pomyślałem, że poczekam na jakąś bardziej osobistą okazję, no i masz! Mam urodziny, więc zrobię sobie prezent i zacznę o moim systemie wartości.
Mniejsza o słownikowe definicje. Podam własną (wiadomo, urodziny!). System wartości jest to wszystko, czym nasiąknęliśmy jako dzieci; co potem zmieniło się w nas jako dorosłych, bo tamto nie zadziałało (gdyż świat się zmienił, czego nasi “starzy” nie przewidzieli) i pewnie coś, w co przestaniemy wierzyć jako starcy. I wtedy szybciutko zwrócimy się do Boga, żeby nam wybaczył, co nabroiliśmy. Choć w moim przypadku na Waszym miejscu nie stawiałbym na to wielkich pieniędzy. Na to, że się zwrócę; nie na to, że wybaczy.
System wartości przyjęty jako norma w naszej kulturze mniej więcej pokrywa się z Dekalogiem. Część tych przykazań to jednak nic nie znaczące zapisy (np. po co ta preambuła o wyjściu z ziemi egipskiej?), które mają się nijak do wyzwań stawianych współczesnemu człowiekowi. Zatem moim zdaniem każdy, czy tego chce czy nie, tworzy na własny rachunek i na potrzeby swojego życia indywidualny zbiór zasad. A w jakim celu? Ano, choćby po to, aby jakoś poruszać się bez zaburzeń poczucia bezpieczeństwa w dynamicznym środowisku. Oraz – co może ważniejsze – aby nadać swemu życiu niepowtarzalny sens.
Jedną z ważniejszych spraw dla rodziców jest zwykle zapewnienie szczęścia dzieciom. Nie jestem w tym zakresie szczególnie oryginalny – i mnie zależy na istotnym udziale w życiu PiJS. Pragnę być wzorem i interesującym partnerem dla tego młodego człowieka.
Działam na rzecz tego sensu zarówno w bezpośrednim kontakcie z Nim, jak i wszędzie indziej:
- w pracy, gdzie nie tylko zdobywam środki na realizowanie materialnej strony naszych potrzeb, ale również rozwijam się, sprawdzam, hartuję swój charakter, nabywam umiejętności społecznych, psychologicznych i merytorycznych;
- inwestując w nieruchomości czy poszukując jakichś biznesowych szans dla rozwoju na innym polu (też z myślą o lepszych możliwościach dla Niego);
- ucząc się codziennie języków obcych czy podnosząc umiejętności w naszym wspólnym hobby – szachach.
Robię to również czytając gazetę i książkę, oglądając film (aby móc tą wiedzą się dzielić i/lub korzystać z doświadczeń innych). Podróżowanie po świecie z jednej strony zaspokaja mój wewnętrzny niepokój czy głód nowych kultur i doświadczeń, a z drugiej wzbogaca kontakt z PiJS, szczególnie gdy mam możliwość zabrania Go w jakiś szczególnie interesujący fragment naszej małej planety.
I w tym miejscu, Drodzy Czytelnicy, urwę. Wiecie już, po co szukam sensu. A jakie treści się nań składają, zdradzę jutro. Jeśli jesteście ciekawi, zapraszam. Jeśli nie – oczywiście też. Teraz idę świętować, bo tak młody już nigdy nie będę.
loading...