Pisałem właśnie felieton do nowego numeru Skarbu Matki. O partnerstwie. I oglądałem w telewizji rozmowy o polskim Papieżu. I tak sobie myślę, że człowiek to brzmi dumnie…
Tylko, jak mawiał kiedyś mój brat, homo homini Chomeini. Inny znajomy mawiał są ludzie i korby od Jelcza. Mamy zazwyczaj wiele zastrzeżeń do wszystkich ludzi dookoła siebie. Do bliskich i dalszych. Każdy coś robi nie tak, jak powinien, jest nie taki, jaki powinien być, nie spełnia naszych standardów. Bardzo łatwo i chętnie się koncentrujemy na tym, co inni powinni zrobić, żeby nam było lepiej. Gdyby moja żona zauważała, że wracam z pracy, a nie gadała dalej przez telefon, to czułbym się bardziej doceniany. Gdyby mój mąż umiał mi przynieść czasem kwiaty, czułabym się bardziej kobietą. To pewnie najdelikatniejsze i najmniej inwazyjne życzenia z tej kategorii.
Myślę, że takie podejście jest jedną z głównych przyczyn rozpadów związków. John F. Kennedy powiedział kiedyś Nie pytaj, co Ameryka może zrobić dla ciebie, ale co ty możesz zrobić dla Ameryki. I to chyba jest kwintesencja tego problemu. Bo chyba człowieczeństwo polega na koncentracji na własnych zadaniach i potrzebach innych a nie na odwrót.
Zaskakujące jest jedynie, że to, co niszczy relacje między dorosłymi czy rówieśnikami, w ogóle praktycznie nie występuje w relacji rodziców do dzieci. Instynkt rodzicielski i świadomość, że o dzieci musimy dbać, mamy zakodowane w genach. Dlaczego nie mamy zakodowanego instynktu partnerskiego?
loading...
40 Responses to Partnerstwo? Szacunek? Człowieczeństwo…