Dlaczego nie zgadzam się z Mateuszem, czyli w koło, Macieju… albo rzecz o RODK-ach.

Ten wpis jest nieco Smile rozbudowanym komentarzem do wpisu Mateusza Dlaczego Kmiotki chcą zachować RODK-i. Stanowi przy okazji kolejny dowód, że członkowie naszego towarzystwa wzajemnej adoracji często się ze sobą nie zgadzają. Oraz że lubią dyskutować sami ze sobą.

Podziwiam wielkoduszność Mateusza. Czyli przyzwolenie na istnienie tej zaniedbanej (piękny eufemizm) instytucji. 
Jednak argument o drogach jest nieco demagogiczny.
Postulując likwidację RODKów nikt poważnie myślący nie chce likwidacji ich zadań. Część z nich jest wysoce potrzebna, ba – niezbędna dla dobra dzieci.
Słyszałem często wiele opinii, że RODK-i radzą sobie ze skutecznym wykrywaniem ewidentnych patologii – jestem skłonny w to uwierzyć, bo skoro są ewidentne, to i małpa by sobie poradziła (to żadna obraza, nawiązuję do legendarnego eksperymentu giełdowego, w którym małpa typując banany z nazwami spółek wykazała się trafnością decyzji inwestycyjnych na poziomie profesjonalnych analityków). Trochę przeczy logice wiara, że te same osoby rzetelnie, uczciwie i starannie analizują jedną sytuację i podejmują mądre działania, a w drugiej – wręcz przeciwnie (to też eufemizm). Ale niech tak będzie.
Wielkodusznie mogę im te zadania zostawić. Smile

Zaś te zadania, z kórymi sobie nie radzą (czyli większość) mogą być (i są) wykonywane przez inne instytucje i/lub stowarzyszenia użyteczności publicznej, gdzie panują inne standardy pracy, metody weryfikacji, system ciągłego kształcenia. Przykładem może być choćby Instytut Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna, Polskie Towarzystwo Higieny Psychicznej czy wybrane (bo np. poznański ma złą sławę) ośrodki Komitetu Ochrony Praw Dziecka.
Jeśli coś skompromitowane dekadami szkodliwej aktywności działa wadliwie i nie rokuje poprawy, a nawet nie wykazuje krzty świadomości swej wadliwości, powstaje wielkie pytanie: burzyć czy próbować reformować. Żaden ze mnie Katon, ale skłaniam się ku rozwiązaniu kartagińskiemu. Taniej i zdrowiej będzie zburzyć i zacząć na nowo.
Należy to zrobić mądrze. Jednak w przypadku RODKów jestem głęboko przekonany, że trudno będzie wylać dziecko z kąpielą. Po prostu nic się nie złego nie stanie.

Żeby nie być dłużnym Mateuszowi w kontrowersyjnych argumentach, przytoczę jeszcze tytułem podsumowania mocną analogię. Po upadku PRL Służbę Bezpieczeństwa zlikwidowano. Jej zadania przekazano innym instytucjom, a część podjęły nowe podmioty. Co do pracowników – dokonano weryfikacji w oparciu o jasne kryteria.
Ale instytucja nie mogła trwać, sama jej nazwa była jak policzek (albo raczej cios pałą) dla społeczeństwa. Mimo doniosłości niektórych zadań dla funkcjonowania Państwa decyzja o likwidacji była słuszna. Dlaczego? Bo SB była tak skompromitowana, skundlona i przeżarta zgnilizną jak… hm… no, te takie… na R.

GD Star Rating
loading...
Ten wpis został opublikowany w kategorii sądy, urzędy, instytucje, prawo i praktyka, psycholodzy, psychiatrzy, badania i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

13 Responses to Dlaczego nie zgadzam się z Mateuszem, czyli w koło, Macieju… albo rzecz o RODK-ach.

Dodaj komentarz