W arcyciekawej książce Steve’a Biddulpha “Męskość”, którą szczerze polecam, autor – australijski psycholog i terapeuta – opisał we wstępie dość znamienne zjawisko. Gdy dawał wykłady o ojcostwie i wychowaniu na całym świecie, wszędzie zadawał słuchaczom to samo pytanie: “Jak układają się Twoje obecne stosunki z ojcem?”
Rozkład odpowiedzi – niezależnie od wykształcenia słuchaczy, kraju, kontynentu, poziomu zamożności, rozwoju gospodarczego czy sytuacji politycznej – był mniej więcej stały: 60% ma “poprawne” relacje – tzn. spotykają się nie za często, a rozmowa nie schodzi poza pogodę i najnowsze wiadomości; 30% nie utrzymuje żadnych kontaktów. Pozostałe 10% – wybaczcie, że nie cytuję określeń p. Biddulpha dokładnie, bo książka była pożyczona, ale sens był właśnie taki – rozjaśnia się w uśmiechu, oczy zaczynają im błyszczeć, a usta mówić ze szczerym entuzjazmem.
Wiem, że w moim życiu dokładam wszelkich starań, aby należeć do tego elitarnego grona. A błysk oczu PiJS, gdy ktoś gdzieś kiedyś zada Mu to pytanie, niech będzie moim drogowskazem za dnia i latarnią po zmroku.
Niestety… moje oczy na wspomnienie lektury tego fragmentu, jeśli w ogóle błyszczą, to bynajmniej nie radością. Mój biologiczny ojciec postanowił nie zauważyć faktu mojego istnienia. Przez całe swoje życie, od wczesnego dzieciństwa, mówiłem “Tato” do kogoś innego. Może kiedyś, w którymś poście, odważę się na głębszą wiwisekcję. Z pewnością nieprędko – milcząc spełniam prośbę dwóch wspaniałych kobiet, które najprawdopodobniej to czytają. Mój sen przerwano, Wasz niech trwa…
W każdym razie wyniosłem z tego korzyść. Wiem dokładnie, czego jako ojciec NIE robić. A to też jest coś warte. I za to dziękuję Ci, Tato. Oraz tobie, tato.
A czy Twoje oblicze, Droga Czytelniczko i Drogi Czytelniku, rozpromieni się, gdy spytam znienacka: “Hej, a jak układa się między Tobą a Twoim Ojcem?”
loading...
5 Responses to Iść, ciągle iść, w stronę… Ojca