Algorytmy, efektywność, wykorzystanie zasobów

Napisałem o sobie w opisie, że jestem informatykiem. To bardzo szerokie określenie. Ten kto czyści komputery w firmie, ten kto instaluje SAPa i ten kto pisze Linuxa – to wszystko informatycy. Jest jeszcze wiele innych możliwości. Ja zajmowałem się wszystkim po trochu, włączając zarządzanie zespołami informatycznymi, ale nie mam żadnego przygotowania formalnego (studia z zarządzania informacją w biznesie niewiele dały). Mam za to jakieś 30 lat doświadczeń. I znam kilka podstawowych zasad i pojęć.

Generalnie w informatyce chodzi o to, żeby jak najefektywniej wykorzystując ograniczone zasoby jak najskuteczniej osiągnąć założony cel. Proste. To tak jak w życiu. Mamy określone zdolności kredytowe, chcemy mieć własne mieszkanie, szukamy okazji, negocjujemy. Żeby w określonych warunkach uzyskać jak najwięcej…

Być może to doświadczenie szczególnie wyczuliło mnie na niektóre aspekty obserwowanej rzeczywistości. A konkretnie na wyczuwanie działań nieskutecznych, przeciwskutecznych, bezsensownych… Oczywiście najbardziej mnie wkurzają takie działania u mnie. Nienawidzę marnować czasu i zaangażowania, albo odkrywać, że moje wysiłki nic nie dały. Ale ja jestem pojedynczym człowiekiem. Mam emocje, uczucia… mogę się pomylić. Widzę to u siebie, widzę i u innych. U innych to bywa nawet zabawne. Kiedy widzę, jak zamiast napisać do mnie smsa _PM_ angażuje pełnomocniczkę, doradcę prawnego, żeby mnie poinformować, że dziecko jest chore, albo zamiast porozmawiać – chociażby przez pełnomocniczkę – składa pozew do sądu, to widzę ogromną nieefektywność działań. Ale to nadal można wytłumaczyć emocjami.

Kiedy widzę jak organizacje społeczne, chociażby niektóre stowarzyszenia ojcowskie, zajmują się walką z wiatrakami, to już jest mniej zrozumiałe. W końcu organizacja to nie człowiek, musi swoje działania w jakiś sposób zaplanować, przygotować, zorganizować. Tu nie powinno być miejsca na wyładowywanie emocji czy działania w afekcie. Organizacja działa za własne pieniądze, które musi sobie wywalczyć czy zdobyć. Jeżeli chce marnować posiadane zasoby na udowadnianie swoim członkom jaka jest wspaniała, to jej problem. Marnotrawstwo zawsze boli ale… kto daje ten rozlicza.

No właśnie. Wszyscy finansujemy państwo z naszych podatków. Aparat państwowy nie może działać dla podbudowania czyjegoś ego, nie może być nieefektywny, nie może wykonywać ruchów pozornych. Martwe lub niemożliwe do zrealizowania przepisy, nieefektywne procedury, marnotrawienie czasu, środków, zaangażowania. Tego nie wolno robić.

We wczesnych latach informatyki, kiedy na rynku producentów oprogramowania istniała tylko jedna licząca się firma – IBM – i kilka kiełkujących garażowych biznesów jak Microsoft czy Digital Research, nagle potentat zaczął tracić rynek. Jego oprogramowanie zaczęło przegrywać z nieistniejącą praktycznie konkurencją na poziomie efektywnego wykorzystania zasobów. Jak to w komercyjnej firmie, zjawisko zauważono i przeprowadzono śledztwo. I co się okazało? W IBM obowiązywały od lat te same zasady. Płacono za wykonaną pracę. W przypadku programistów płacono wierszówkę – jak dziennikarzom. Po co zatem pisać program w 10 liniach kodu, jeżeli więcej się dostanie za 100 linii?

Mamy wiele żalów do różnych osób, organizacji, przepisów, wyroków. Czujemy złość na polityków, sądy, RODKi… Ale zło nie leży w konkretnych ludziach. Nie da się go naprawić przekonując kogoś do czegoś. Trzeba zmienić myślenie i mechanizmy systemu. Najpierw przeprowadzić rzetelne śledztwo, a później dokładnie zaplanować, przygotować i zorganizować działania, żeby osiągnąć postawione cele. Inaczej szkoda wysiłku…

GD Star Rating
loading...
Ten wpis został opublikowany w kategorii prawo i praktyka, organizacje i ruchy, ogólne, sądy, urzędy, instytucje, siła stereotypu, o życiu, prawnicy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz