Spory rodzinne w wielu przypadkach przypominają zawody sportowe. Nie ma dwóch równorzędnych miejsc pierwszych. Czasami przypominają nawet rozgrywkę bokserską bez żadnych reguł. Taka walka w klatce. Kto zdobędzie więcej to jego a kto nie ten ląduje poza ringiem z rozwalonym nosem i połamanymi kośćmi. Jednocześnie wiedząc doskonale, że walka z przeciwnikiem o 100 kg cięższym może skończyć się tylko w jeden sposób – bezzwłocznym odwiezieniem do szpitala w stanie na pół martwym.
Typowa rozgrywka wygląda w ten sposób:
- porwanie dziecka z domu – porywający nagroda, pozostający w domu kara
- alimenty – ten co dostaję pieniądze ten jest nagradzany, kto płaci ten jest karany
- widzenia – kto strzeże dziecka ten dostaję nagrodę, a kto musi biegać jak piesek ten jest karany
- sprawa o prawa rodzicielskie – kto wnosi i jednocześnie odbiera ten dostaje nagrodę, komu odbierają ten jest karany
- Niebieska Karta – nagroda dla osoby która wciśnie lepszą bajkę, kara dla tego co nie umie ściemniać
Tę listę można by rozwijać w nieskończoność. Generalnie jedno z rodziców dostaje serię nieustawicznych nagród, druga strona natomiast jest karana. Sytuacja nie jest normalna i szkodzi obu stronom. Osoba dostająca cały czas nagrody przyzwyczaja się do takiego postępowania i mimo, że postępuje bezmyślnie, to i tak za swoje postępowanie jest dowartościowywana. Druga strona jest natomiast motywowana wyłącznie negatywnymi bodźcami. Osoba aktywniejsza w poszukiwaniu „pozytywnych” dowartościowań będzie dążyła za wszelką cenę do zwiększania zakresu konfliktu. Może zdarzyć się i tak, że człowiek który wciąż był karany tak wejdzie w swoją rolę, że stoczy się po równi pochyłej, odczuwając to jako swoją normalną rolę życiową – zawsze brałem po tyłku, więc to coś naturalnego. Może się zdarzyć, że jedna osoba dowartościowuje się złym postępowaniem ale wciąż dostaje nagrody, a druga wpada w uzależnienie od sytuacji.
Warto spojrzeć na całą sprawę także z tej perspektywy. Obie postawy są błędne i obie mają niewiele wspólnego z normalnością. Czasami wydaje mi się, że niektórzy nie umieją żyć inaczej. Przecież gdyby taka jedna z drugą albo jeden z drugim zwyczajnie umieli się podzielić wychowaniem dziecka, to życie było by o wiele przyjemniejsze i prostsze. Skoro jednak konflikt wciąż wrze, to może oznaczać, że ktoś w tym znajduje jakąś przyjemność. A przyjemności mogą być różne. Moja Pani Była lubi patrzeć, kiedy ojciec jak zbity pies siedzi pod klatką i robi z siebie idiotę, wzywając Policję. Kiedy przyjadą, ona mówi, że dziecko jest chore. Każdy się nade nią zlituje i zyska w oczach własnych i służb mundurowych. Z drugiej strony, działa to jeszcze mocniej. Jakim ja jestem rycerzem? Co z tego, że skończyło się przyjazdem Policji, skoro ja nic nie osiągnąłem, z dzieckiem się nie zobaczyłem, a jedynie usłyszałem szyderczy śmiech teściowej.
Są to niewątpliwie chore sytuacje. Tylko jak je leczyć?
loading...
33 Responses to Nagroda i kara