Czy małżeństwo to przesada

Mój tekst jest odpowiedzią na wątek włoskiego znajomego.

„Małżeństwo jest czymś przesadzonym: to tak jakby ktoś był głodny i kupił sobie całą restaurację”.

Według mnie małżeństwo może być czymś fajnym i stabilnym zarówno dla kobiety, jak i mężczyzny, ale tylko jeżeli te dwie osoby są emocjonalnie zrównoważone.

Staje się „przesadą”, ponieważ tych dwoje nie ma świadomości, że do swojego małżeństwa wnoszą całą swoja przeszłość (w 90% przypadków mniej lub bardziej tragiczną). Dodatkowo są przekonani, że partner będzie w stanie „zaleczyć” ich rany, ale partner z tego samego powodu wszedł w to małżeństwo. Dwóch chorych nie jest w stanie udzielić sobie pomocy nawzajem, tym bardziej nie mogą siebie wyleczyć, gdy nie znają przyczyn swojej choroby ani lekarstwa.

To naprawdę ważne, żeby mieć wiedzę o tym nieświadomym mechanizmie, który nami kieruje w życiu. Warto zastanowić się dobrze, a przede wszystkim szczerze nad własną historią, dzieciństwem. Jak to było z pieszczotami, przytulaniem, głaskaniem, buziakami, które dostaliście od Waszych rodziców, ile razy słyszeliście „kocham Ciebie”, „jesteś ważny/a dla mnie”, „możesz zawsze na mnie liczyć”? Czy rodzice, gdy coś źle zrobiliście, wytłumaczyli spokojnie, że lepiej zastanowić się, zanim coś się zrobi i mieć świadomość ryzyka? A może było tradycyjnie: krzyk, kary, zabranianie… Być może ujrzycie, jak ja, że cały czas szukamy, przez całe nasze życie tego, czego nie otrzymaliśmy w  odpowiednim momencie, kiedy tego najbardziej potrzebowaliśmy. Szukamy tej bezwarunkowej miłości, którą tylko nieliczni rodzice na świecie byli i są nadal w stanie dać swoim dzieciom, może 10% z nich. I w ten sposób trwa jedno wielkie zamieszanie! Nieświadomie żądamy tego wszystkiego od partnera, a jak on nam tego nie daje – nienawidzimy go. Ale rodziców za to samo kochamy!

Miłość rodziców działa jak bateria. Jeżeli naładujemy po raz pierwszy baterię nieprawidłowo, nie wytrzyma ona długo i trzeba  ją ładować często, aż w końcu musimy kupić nową. To samo dzieje się z nami: jeżeli rodzice nie kochają nas bezwarunkowo, nie otrzymujemy tego wszystkiego, o czym powyżej, wcale albo nie wystarczająco, funkcjonujemy potem jak te nieprawidłowo naładowane baterie. Staramy się naładować – na prawo, na lewo, od jednego, od drugiego, od żony/męża, kochanka/i, przyjaciela/przyjaciółki, ale wszyscy są słabo naładowani. Kto padnie pierwszy, tego dopada depresja. A o depresji napiszę może innym razem…

Chciałabym zakończyć nutką optymizmu. Wszyscy szukają tej utraconej lub nigdy nie otrzymanej miłości. Ale jako dorośli możemy naładować sie sami, stawiając siebie na pierwszym miejscu, dbając o siebie, traktując siebie dobrze itp. A potem, pełni energii, z dobrze naładowaną baterią, możemy doładować kogoś, kto leciutko zaczyna się rozładowywać, ale nigdy kogoś, kto ma swoją baterię zupełnie rozładowaną albo taką, która jest już na wykończeniu.

GD Star Rating
loading...
Ten wpis został opublikowany w kategorii historia, siła stereotypu, rozstanie, o życiu, być ojcem, być matką, mężczyźni i kobiety i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

29 Responses to Czy małżeństwo to przesada

Dodaj komentarz